Łagodzenie dolegliwości związanych z okresem menopauzy może przybierać różne formy. Niekoniecznie musi oznaczać przyjmowanie hormonów w ramach HTZ. Innym rozwiązaniem mogą być różnego rodzaju kuracje naturalne.
Metody medycyny alternatywnej, jak aromaterapia, czy ziołolecznictwo nie zawsze jednak dają dobre efekty. Z kolei HTZ może powodować liczne skutki uboczne (nie mówiąc o przeciwwskazaniach do terapii).
Doskonałym rozwiązaniem są w tej sytuacji fitohormony. Co to takiego? Są to związki o roślinnym pochodzeniu i podobnym działaniu do estrogenów. A to właśnie spadek poziomu tego hormonu w organizmie powoduje większość dolegliwości i zagrożeń chorobami.
Fitoestrogeny dzielimy na trzy grupy – izoflawony, lignany i kumestany. Związki te są składnikami występującymi naturalnie w roślinach (np. soi, czerwonej koniczynie), jednak w suplementach są w postaci skoncentrowanej. Izoflawony dostarczają organizmowi zamienników estrogenów, pomagają więc regulować rozchwianą gospodarkę hormonalną.
Fitoestrogeny wpływają na zmniejszenie nieprzyjemnych objawów klimakterium – zarówno somatycznych jak i psychologicznych. Oprócz tego: poprawiają nawilżenie błony śluzowej pochwy, obniżają ciśnienie krwi, zmniejszają poziom cholesterolu, chronią serce, zmniejszają ryzyko osteoporozy, wzmacniają kości. Dodatkowo – ich stosowanie nie wiąże się ze skutkami ubocznymi.
Doskonałym uzupełnieniem terapii tymi roślinnymi hormonami jest właściwa, bogata w minerały (zwłaszcza wapń, magnez, potas) i witaminy dieta, oraz regularna aktywność fizyczna. Nie do przecenienia jest również wartość badań kontrolnych oraz konsultacji ze specjalistą – nawet przy stosowaniu leków dostępnych bez recepty.
Redakcja