Na rynku kosmetycznym panuje ogromna konkurencja, nieustannie pojawiają się nowe firmy, które próbują wyróżnić się na tle pozostałych graczy innowacyjnymi formułami. Składniki aktywne wyizolowane z roślin, bakterii, grzybów i produktów pochodzenia zwierzęcego są niezwykle podatne na zepsucie. Konserwanty w kosmetykach mają za zadanie zapewnić im większą trwałość i stabilność. Jak działają tego typu substancje i na które związki powinnyśmy uważać w sposób szczególny?
Konserwanty w kosmetykach choć niewątpliwie ułatwiają nam życie – dzięki nim nie musimy przechowywać kremu czy balsamu w lodówce, w ostatnich latach cieszą się złą sławą. Wszystko to zasługa blogerek urodowych, które zwiększyły świadomość społeczną dotyczącą najczęściej wykorzystywanych substancji. Niechęć do konserwantów w kosmetykach poniekąd wynika też z niektórych publikacji naukowych, których autorzy doszli do sensacyjnych wniosków. Czy rzeczywiście substancje przedłużające trwałość kremów, szamponów i balsamów do ciała są tak niebezpieczne i należy ich unikać?
Konserwanty w kosmetykach – poznaj ich zalety!
Konserwanty w kosmetykach pełnią niezwykle istotną rolę. Choć przybywa zwolenniczek naturalnych specyfików o krótkim terminie przydatności, dla większości kobiet przestrzeganie wysokich rygorów ich przechowywania, jest niewykonalne. Jak pojechać w służbową delegację z kremem do twarzy, który musi być przechowywany w lodówce? Jak zużyć w 2 miesiące balsam do ciała, który do tej pory wystarczał nam na 4 miesiące? Co zrobić z naturalną szminką, która powinna zostać spożytkowana w ciągu pół roku? Niektóre kosmetyki stosunkowo łatwo można zużyć w krótkim czasie – szampony, płyny do kąpieli, żele pod prysznic itp. W przypadku innych jest to niewykonalne – vide rozświetlacz, szminka, róż. Tego typu kosmetyki stosujemy w niewielkich ilościach, toteż nierzadko wystarczają nam na 2-3 lata. Ich naturalne odpowiedniki psują się o wiele szybciej, chyba że mimo wszystko dodamy do nich naturalne konserwanty.
Dlaczego kosmetyki są tak podatne na zepsucie i w związku z tym potrzebują konserwantów, aby bezpiecznie przeleżeć przez kilka lat na sklepowych półkach? Wynika to z ich składu. W większości produktów znajdziemy wodę, która umożliwia rozwój bakterii, pleśni i innych niepożądanych drobnoustrojów. W wyniku namnażania mikroorganizmów kosmetyk zmienia swoje właściwości – zaczyna się rozwarstwiać, nieprzyjemnie pachnieć itp. Jednak nie utrata pierwotnych cech produktu jest tutaj najgorsza. Tusz do rzęs, w którym rozwinęły się pałeczki ropy błękitnej, może doprowadzić do poważnej i trudnej do wyleczenia infekcji oczu – szczepy Pseudomonas aeruginosa należą do wysoce antybiotykoopornych. Ogromne zagrożenie stanowi również gronkowiec złocisty, który może wniknąć wraz z kremem przez uszkodzoną skórę do wnętrza organizmu i doprowadzić do zespołu wstrząsu toksycznego. Ze względu na to, iż konsekwencje tego typu infekcji są dużo groźniejsze, niż ewentualne skutki uboczne stosowania konserwantów przy produkcji kosmetyków, nic dziwnego, że producenci wciąż korzystają z ich dobrodziejstw.
Czy konserwanty w kosmetykach są bezpieczne?
Trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, ponieważ sprawa jest dość skomplikowana. Wszystkie konserwanty, które zostały dopuszczone do użycia, przeszły wcześniej stosowne badania. Unia Europejska dokłada wszelkich starań, aby zapewnić konsumentom bezpieczeństwo, stąd wszystkie środki konserwujące można dodawać tylko w niewielkim stężeniu, które nie powinno wywołać efektów ubocznych. W praktyce wiele zależy od wrażliwości osobniczej. Konserwanty należą do najczęściej spotykanych alergenów, częściej uczulają tylko kompozycje zapachowe dodawane do kosmetyków. Z przeprowadzonych badań wynika, iż konserwanty w kosmetykach mogą powodować takie choroby dermatologiczne jak alergiczne zapalenie skóry, kontaktowe zapalenie skóry z podrażnienia, pokrzywka. Choć żadna ze wspomnianych przypadłości nie należy do przyjemności, skutki przeniknięcia do organizmu gronkowca złocistego czy pałeczki ropy błękitnej są zazwyczaj o wiele poważniejsze. Ponadto bardzo często zdarza się, że osoba uczulona na jeden konserwant, dobrze toleruje inny. W związku z tym przy zakupie kosmetyków warto dokładnie zapoznać się z jego składem. Producenci kosmetyków mają obowiązek informować konsumenta o substancjach wykorzystanych przy produkcji swoich wyrobów. Wśród konserwantów, które najczęściej wywołują działania niepożądane, wymienia się formaldehyd i jego pochodne, parabeny oraz thiomersal.
Formaldehyd w kosmetykach
Formaldehyd od lat słynie ze swoich właściwości utrwalających, wszak bywa wykorzystywany w medycynie i biologii do utrwalania ludzkich oraz zwierzęcych preparatów. Z lekcji biologii większość z nas zapewne pamięta żołądki krów utrwalone formaliną. Nic dziwnego, że Unia Europejska bardzo restrykcyjnie traktuje kosmetyki z formaldehydem. Jeśli w produkcie znajduje się co najmniej 500 ppm formaldehydu, firma ma obowiązek poinformować o tym konsumenta, zamieszczając stosowną adnotację na opakowaniu. W kosmetykach dopuszczonych na rynek w Unii Europejskiej stężenie formaldehydu nie powinno przekraczać 0,2%, w przypadku odżywek do paznokci dopuszczalna jest wyższa koncentracja – 5%. Warto jednak zastanowić się kilkukrotnie, zanim sięgniemy po tego typu preparat, ponieważ jego nadużywanie może mieć daleko idące konsekwencje. Z odżywek z formaldehydem powinny bezwzględnie zrezygnować kobiety w ciąży, podczas ich nakładania warto otworzyć okno lub usiąść na balkonie/tarasie. Należy dołożyć wszelkich starań, aby ograniczyć wdychanie formaldehydu.
Wykorzystywanie formaldehydu i jego pochodnych w kosmetykach może doprowadzić do kontaktowego zapalenia skóry, które manifestuje się znacznym przesuszeniem skóry, jej złuszczaniem i zaczerwienieniem. Kosmetyków z pochodnymi formaldehydu powinny unikać osoby borykające się z trądzikiem, ponieważ mogą one nasilać objawy choroby.
Parabeny powodują raka piersi?
Parabeny to konserwanty, które w ostatnich latach cieszą się gorszą sławą niż formaldehyd, którym wciąż konserwuje się martwe zwierzęta i ludzkie organy. Czy słusznie? Istnieją sprzeczne doniesienia nt. parabenów. Część naukowców uważa je za najbezpieczniejsze, albowiem najlepiej przebadane konserwanty. Inni z kolei zwracają uwagę na to, iż ze względu na łatwość z jaką wchłaniają się przez skórę do limfy, mogą powodować nowotwory, w tym raka piersi. Parabeny najlepiej przenikają przez pachwiny, szyję, narządy płciowe i klatkę piersiową. Ponadto mogą wywoływać kontaktowe zapalenie skóry.
Thiomersal, czyli konserwant zawierający rtęć
Wiele wskazuje jednak na to, iż dużo bardziej niebezpieczny niż parabeny jest thiomersal. To związek chemiczny zawierający toksyczną rtęć. Szczególnie chętnie wykorzystują go producenci kosmetyków przeznaczonych do pielęgnacji okolic oczu. Thiomersal charakteryzuje się wysoką skutecznością działania, aczkolwiek nie został tak dokładnie przebadany jak parabeny. Oczywiście nie dopuszczono go do użytku bez stosownych ekspertyz, ale nie doczekał się aż tylu publikacji co parabeny.
Naturalne konserwanty w kosmetykach
W związku z tym, iż syntetyczne konserwanty nie cieszą się ostatnio najlepszą sławą, obserwuje się wzrost popularności kosmetyków naturalnych. Warto jednak pamiętać, iż balsamy do ciała powstałe z wykorzystaniem roślinnych składników także muszą spełniać reżim mikrobiologiczny. W celu zapewnienia bezpieczeństwa konsumentom do kosmetyków naturalnych dodaje się olejki eteryczne, które charakteryzują się wysoką zawartością związków fenolowych, kwas benzoesowy – związek ten naturalnie występuje m.in. w malinach oraz kwasy – mlekowy i cytrynowy. Choć nie zabezpieczają one produktu na 2-3 lata, lecz na krótszy okres czasu, różnica jest wyraźnie zauważalna. Krem, który wykonamy we własnym zakresie bez dodatku jakichkolwiek konserwantów, musimy zużyć w ciągu kilku dni. Ten sam krem z dodatkiem naturalnych konserwantów może być z powodzeniem stosowany przez 3 miesiące.
Choć naturalne konserwanty są z pewnością „zdrowsze” niż ich syntetyczne odpowiedniki, nie należy traktować ich jako 100% bezpiecznych. Naturalne olejki eteryczne należą do silnych alergenów, mogą podrażnić wrażliwą skórę, powodując zaczerwienienia i stany zapalne.
W kosmetykach, które można kupić w Polsce, najczęściej w roli konserwantów wykorzystuje się parabeny, kwas benzoesowy i jego sole oraz pochodne formaldehydu. Część firm próbuje od nich odejść na rzecz fenoksyetanolu i etylheksylgliceryny.
Irmina Cieślik