Laserowe leczenie nietrzymania moczu cieszy się dużą popularnością, kliniki chwalą się możliwością przeprowadzenia tego zabiegu na swoich stronach internetowych. Warto jednak wiedzieć, iż Polskie Towarzystwo Uroginekologiczne nie rekomenduje tej metody leczniczej.
Szacuje się, że z wysiłkowym nietrzymaniem moczu oraz obniżeniem narządów miednicy mniejszej boryka się co trzecia kobieta. Nic dziwnego, że firmy działającej w branży medycznej postanowiły wypełnić niszę, oferując swoją klientkom szybkie i bezinwazyjne rozwiązanie problemu. Dlaczego Polskie Towarzystwo Uroginekologiczne krytykuje laserowe leczenie NTM? Specjaliści podkreślają, iż kierują się dobrej pacjentek, które nie powinny być poddawane eksperymentalnym, niesprawdzonym i wątpliwie skutecznym procedurom medycznym. Tego typu zabiegom nierzadko towarzyszą powikłania, którym poświęca się niewiele miejsca w ulotkach reklamowych.
Laserowe leczenie NTM – uzupełnienie tradycyjnych metod
Warto pamiętać, iż laserowe leczenie nietrzymania moczu należy traktować jako uzupełnienie tradycyjnych metod. Walki z NTM nigdynie rozpoczynamy od tego zabiegu. We wrześniu 2014 r. odbyła się w Brukseli konferencja naukowa, podczas której prelegenci przedstawiali wyniki leczenia NTM i obniżenia narządów miednicy mniejszej metodą MonaLisa Touch oraz IncontiLase. Niestety, żaden z uczestników spotkania nie był w stanie wyjaśnić fizjologicznego mechanizmu działania lasera. Innymi słowy, nie wiadomo, w jaki sposób laser miałby rozwiązać problem wysiłkowego nietrzymania moczu.
Mogłoby się wydawać, że odpowiedzi na nurtujące pytania znajdziemy na stronie internetowej producenta lasera. Po wejściu na stosowną witrynę naszym oczom ukazuje się informacja, że badania nad nowoczesną metodą leczenia NTM trwają, a na miejsce ich przeprowadzenia wybrano Europę Wschodnią, w tym Polskę.
Jak działa laser na ściany pochwy?
Jak zrodził się pomysł, że laser może pomóc pacjentkom zmagającym się z wysiłkowym nietrzymaniem moczu? Podstawę teoretyczną stanowią doświadczenia dermatologiczne. Naukowcy zauważyli, że działając laserem o temperaturze 60 stopni Celsjusza, przyczyniamy się do zamiany kolagenu. Gdy białko, które tworzy pochwę, zostaje zdenaturowane, organizm uruchamia mechanizmy naprawcze. W rezultacie w miejscu uszkodzonych tkanek powstaje blizna, która zapewnia naprężenie pochwy. Warto jednak pamiętać, iż w tym przypadku mamy do czynienia z efektem krótkotrwałym.
Z punktu widzenia ewolucji rola pochwy nie sprowadza się do podtrzymywania pęcherza czy położenia macicy. Wskazane jest, aby wagina przez całe życie zachwowywała elastyczność. W związku z tym nie należy zastępować tkanki elastycznej tkanką zwłókniałą (blizna powstała wskutek działania laseru).
Przyglądając się reklamom placówek oferujących laserowe leczenie nietrzymania moczu, można zauważyć, iż specjaliści zalecają, aby poddać się kilku sesjom napromieniania. Tymczasem dotychczasowe wyniki badań wskazują, iż jeśli poprawa nie nastąpi po dwóch sesjach, decydując się na kolejne, wyrzucamy pieniądze w błoto.
Irmina