ostroznie-z-produktami-light

Moda na szczupłą sylwetkę i utarta, choć nie do końca słuszna opinia, że aby skutecznie schudnąć należy spożywać mniej kalorii, sprawiły, że my Polki zaczęłyśmy masowo kupować produkty oznaczone napisami light, fitness, slim czy fit. Ale czy jesteśmy świadome co kryje się pod tymi nazwami? I czy aby na pewno produkty te są zdrowe dla nas i naszej rodziny?

Żywność light oznacza z języka angielskiego produkty lekkie, które według przepisów Unii Europejskiej powinny mieć zmniejszoną wartość energetyczną o co najmniej 30 % w porównaniu z jego „nielekkim” odpowiednikiem. Niestety, kategoria light nie podlega żadnej kontroli i nie wymaga od producentów posiadania żadnego certyfikatu.

Jednym ze sposobów wyprodukowania żywności light jest pozbawienie jej cukrów prostych. Najczęściej odchudza się w ten sposób napoje i gumy do żucia. Zamiast glukozą czy miodem, dosładza się je aspartamem, czyli słodzikiem, który jest 40-krotnie mniej kaloryczny niż cukier. Kilka lat temu opublikowano wyniki badań, które sugerowały, że aspartam może powodować szereg chorób. Dotychczas jednak, nikt nie odważył się przeprowadzić badań na większą skalę, aby potwierdzić lub zaprzeczyć tym doniesieniom. Jedynym zauważalnym objawem, który mogą dostrzegać Ci, którzy nadużywają słodziku dodając go do każdej herbaty czy kawy, pijąc napoje słodzone i żując dużo gum bezcukrowych, są biegunki.

Wracając do kaloryczności napojów, w tym do ulubionej przez wszystkich coca- coli i jej młodszej koleżanki „light”, należy zaznaczyć, że zgodnie z informacjami z etykiety producenta zaoszczędzamy na każdej na szklance ok. 100 kcal. Nie zmieni to jednak faktu, że cola nie jest napojem zdrowym. Zawiera duże ilości uzależniającej kofeiny oraz kwas fosforowy, który zakwasza organizm i zaburza jego gospodarkę wapniową, odwapniając tym samym nasze kości.

Drugim sposobem na „odchudzenie” produktów jest obniżenie ich wartości energetyczne przez redukcję zawartości tłuszczu, który zostaje zastąpiony niskotłuszczowymi substytutami. Całkowite usuniecie tłuszczu z mleka, jogurtów i twarogów sprawia, że spożywany nabiał może być niepełnowartościowy. Bez tłuszczy nie przyswoimy bowiem witamin A, D, E i K i zawartego w nabiale wapnia. Sam odtłuszczony nabiał może być gorzej trawiony i przyswajany, jednak gorsze od tłuszczu mogą okazać się zgęszczacze, cukier i konserwanty, które zostaną dodane do nabiału, aby mimo odtłuszczenia miał odpowiedni smak i konsystencję.

Lepszym wyborem od nabiału light będą sery półtłuste, mleko 1,5- 2% i jogurty naturalne. Zawarty w nich tłuszcz jest ważny dla zdrowia: stanowi budulec komórek i jest wykorzystywany m.in. do produkcji żółci, niektórych hormonów i witaminy D. Pamiętajmy więc, że umiarkowane stosowanie tłuszczu jest dla naszego zdrowia jak najbardziej korzystne. Jeżeli chodzi o mięso, to wszelkie wędliny i parówki z dopiskiem light, są syntetycznie wzbogacone barwnikami, konserwantami i innymi tajemniczymi “E z numerkiem”. Dlatego dietetycy radzą, aby wybierać naturalną szynkę z widocznymi żyłkami i kawałkami tłuszczu, które zawsze można odkroić.

Produkty light są sposobem manipulacji leniwym konsumentem przez wielkie koncerny spożywcze, które dodatkowo sugerują im, że wybierając tę żywność dbają o swoje zdrowie. Często zdarza się tak, że pod tajemniczą nazwą fit lub fitness, nie kryje się obniżona wartość energetyczna produktu, ale przykładowo dodana do składu L-karnitynę, która podczas ćwiczeń pomaga spalić tłuszcz.. Choć produkty dietetyczne dają poczucie odchudzania bez wyrzeczeń, mogą nas wpędzić w pułapkę, w której po prostu będziemy zjadać więcej, tłumacząc się, że przecież serwujemy sobie mniejszą dawkę kalorii. W praktyce niejednokrotnie okazuje się jednak, że w przeliczeniu na 100g produktu różnice kaloryczne są naprawdę niewielkie.

Nie powinniśmy więc objadać się artykułami light bez ograniczeń. Aby pozbyć się zbędnych kilogramów i utrzymać linię należy unikajmy tłustych wędlin i mięs, jedzmy świeże warzywa i owoce, wybierajmy produkty mniej przetworzone i doprawiajmy je samodzielnie naturalnymi ziołami i przyprawami. Ważne jest, abyśmy się nie przejadały i umiały powiedzieć dość, gdy odczuwamy sytość. Warto wyrobić również nawyk czytania etykiet na opakowaniach produktów, które zaraz wrzucimy do koszyka zakupów. System znakowania żywności GDA informuje nas procentowo o ilości energii i wybranych składnikach odżywczych (białko, węglowodany, cukry proste, tłuszcze ogółem, tłuszcze nasycone sód i błonnik) w stosunku do zalecanego dziennego spożycia. Niestety system ten jest dobrowolny i nie każdy producent go używa.
Jeżeli już zdecydujemy zakupić produkty “light”, należy pamiętać, że nie mogą one być podstawą zdrowego żywienia. Oprócz wymienionych wyżej wskazówek dietetycznych i czytania etykiet przed zakupem produktów, komponując codzienne menu, należy myśleć racjonalnie i mieć dystans do sloganów reklamowych.

Anna J