tabletka-czy-globulka

Polacy lubią pigułki. Wśród naszych ulubieńców znajdują się białe, okrągłe tabletki z krzyżykiem, biało-czerwone kapsułki oraz lekko przezroczyste żelowe kuleczki. Inne rozwiązania traktujemy z niezrozumiałą nieufnością.

Zaraz po tabletkach sięgamy po syropy i rozpuszczalne zawiesiny, następnie po maści, a dopiero na samym końcu po globulki i czopki. Nie wiadomo, skąd te uprzedzenia. Psychologowie rozkładają ręce – nasza niezachwiana wiata w tabletki sprawia, że automatycznie czujemy się po nich lepiej, choć jeszcze nie miały okazji zadziałać!

Psychologiczne konsekwencje brania tabletek

Wydaje się, że nasze bezpodstawne zaufanie do tabletek jest wynikiem tego, że każdy mniej więcej orientuje się, jak działa nasz układ pokarmowy i dzięki temu łatwiej mu wyobrazić sobie jak działa tabletka. Dodatkowym atutem połykania jest myśl, że lekarstwo znajdzie się w żołądku, a więc w samym środku naszego ciała.

Globulki z kolei umieszczamy w sferach objętych wstydliwym tabu. Z tego samego powodu wolimy opowiadać lekarzowi o naszych problemach z żołądkiem, niż przyznać się mu do nieprawidłowych upławów czy suchości pochwy.

Kiedy łykamy tabletkę, mamy wrażenie, że sprawa jest załatwiona, organizm sam to jakoś załatwi. Z kolei aplikacja globulki sprawia, że możemy przez jakiś czas czuć mieć wrażenie, że coś w nas ‘siedzi’. To wszystko składa się na to, że kobiety chętniej decydują się na żele i tabletki, niż globulki dopochwowe.

HydroVag