Miłość niejedno ma imię – każdy opisze to uczucie innymi słowy. A tymczasem, rozpatrywane z naukowego punktu widzenia oznacza więcej, niż prosta suma składających się nań emocji.
Podobnie rzecz ma się z zaangażowaniem, choć koniecznym jest podkreślenie, iż nie w każdym przypadku wymagamy zaangażowania. Dzieje się tak głównie wtedy, gdy w aktywność seksualną wpisana jest (lub chcemy, aby tak było) miłość.
Żywimy bowiem przekonanie, iż zaangażowanie jest buforem, który pozwala uwolnić się od myślenia, że “chodzi tylko o jedno”. Chcemy bowiem przekonania, iż na każdą relację składa się więcej, niż wyłącznie nasza atrakcyjność fizyczna.
Badacze zajmujący się próbą udzielenia naukowej odpowiedzi na pytanie – czym jest miłość? – m.in. B. Wojciszke, czy S. Sternberg wyróżnili zaangażowanie właśnie jako jeden z trzech jej
zasadniczych komponentów.
Zaangażowanie w relacje jest elementem bez którego większość z nas nie wyobraża sobie miłości.
Można powiedzieć, że pozostałe elementy uczucia miłości, a zatem namiętność i bliskość „dane” są ad hoc z początkiem każdej emocjonalnej relacji damsko – męskiej.
Tymczasem zaangażowanie, często potocznie utożsamiamy ze „staraniem się”, a ponieważ w związku pragniemy czuć się wartościowe i doceniane, walczymy o to, by było naszym udziałem.
Samo zaś zaangażowanie definiowane jest przed wyżej wymienionych badaczy właśnie jako podejmowanie prób przekształcenia relacji w trwały związek, niezależnie więc czy oczekujemy utworzenia takiego związku zależy nam, by takie starania były w odniesieniu do naszej osoby podejmowane, stanowi to bowiem o utrzymaniu status quo naszego poczucia własnej wartości jako kobiety atrakcyjnej i adekwatnej samooceny.
Warto jednak pamiętać, zważać i uwzględniać także uczucia drugiej strony interakcji – czyli partnera. Oczekując i wymagając bowiem zaangażowania dajemy tym samym sygnał, iż w naszym zamyśle jest współtworzenie trwałego związku.
Joanna P.