Wybaczyć nie znaczy zapomnieć lub przejść nad bolesnym zdarzeniem do porządku dziennego. Bardzo często nie chcemy się na nie zdobyć, bo boimy się, że unieważnimy w ten sposób własny ból. Z drugiej strony, im dłużej doskwiera nam poczucie krzywdy, tym nasze życie bardziej odbiega od szczęścia. Choć wybaczanie to proces, który czasem trwa latami, to warto się go podjąć dla samych siebie. Na pielęgnowaniu urazy nie traci nasz oprawca, lecz my sami. Powracając do tego, co było, pozbawiamy się poczucia sprawczości i energii. Marnotrawimy cenne zasoby. Jak wybaczyć i odzyskać radość życia?
Dlaczego nie umiem wybaczyć?
Niektóre sprawy łatwo wybaczyć. Jeśli koleżanka spóźniła się na spotkanie, po chwili nie mamy jej tego za złe. Gdy kolega przyśle nam zły raport, też złościmy się tylko przez chwilę. Trudniej o wybaczenie, gdy doświadczyliśmy ogromnego cierpienia, które do dziś rzutuje na nasze życie. Np. ojciec nas bił, groził śmiercią, a matka nie umiała od niego odejść, bo słuchała Kościoła, który potępiał rozwody. Budzi to poczucie krzywdy. O swoje cierpienie obwiniamy ojca, matkę i Kościół ze swoimi skostniałymi zasadami.
Co utrudnia wybaczenie?
Wybaczenie nie jest łatwe, zwłaszcza że przyzwyczailiśmy się do pewnych krzywdzących stereotypów. Utożsamiamy je z sytuacją, w którym silniejszy z dobrej woli odpuszcza słabszemu dane zdarzenie. Np. starsza pani lituje się nad nastolatkiem, który wyrwał jej torebkę i proponuje mu zakup kanapki. Nie potrafimy zachować się tak wspaniałomyślnie wobec rodziców, którzy na każdym kroku nas krzywdzili. Nie zdajemy sobie sprawy, że wybaczyć znaczy pamiętać, ale nie poświęcać trudnym zdarzeniom całej swojej uwagi.
Poczucie krzywdy – dlaczego nie warto go pielęgnować?
Niewybaczona krzywda trawi nas od środka niczym nowotwór. Rodzi silne emocje, przyczynia się do zużycia ogromnych ilości energii. Pielęgnując w sobie żal, nie umiemy iść dalej i cieszyć się życiem. Wciąż powracamy myślami do chwil, kiedy cierpieliśmy niezasłużenie.
Dlaczego warto uświadomić sobie poczucie krzywdy?
Najgorzej, gdy nie mamy kontaktu ze swoją krzywdą, ale czujemy, że ona nas uwiera. Np. matka nas nie broniła przed ojcem. Uważamy, że nie mogła, bo nie pracowała i była finansowo uzależniona od sprawcy przemocy. Uczęszczając na psychoterapię, spoglądamy prawdzie w oczy. Z czasem odpuszczamy, by nie pielęgnować tego, co nam szkodzi.
Niewybaczone poczucie krzywdy i odtwarzanie schematów
Niewybaczona krzywda często okazują się destrukcyjną siłą, która nami kieruje. Mamy ogromny problem z trudnymi emocjami. Niestety, nie łączymy ich z własnym doświadczeniem (szkodliwym schematem), lecz z drugą osobą. Np. mężczyzna robi swojej partnerce awanturę, gdy ta nie rezygnuje dla niego z wyjścia z przyjaciółką. Uważa, że ta go nie kocha i pewnie zdradza. Nie widzi, że przemawia przez niego lęk przed porzuceniem. Jako mały chłopczyk został odtrącony przez matkę i teraz reaguje przesadnie na niegroźne zachowanie partnerki. Utrudnia mu to budowanie zdrowych związków z kobietami.
Poczucie bezsilności kontra potrzeba nadmiarowej kontroli
Niewybaczone poczucie krzywdy idzie w parze z ogromną bezsilnością. Nie wierzymy, że cokolwiek zależy od nas. Widzimy się na z góry przegranej pozycji. Ewentualnie bardzo chcemy odzyskać kontrolę nad sytuacją. Kiedy wypadają nam włosy, nie wierzymy, że jakikolwiek lekarz czy trycholog nam pomoże. Ewentualnie bierzemy każdy środek sprzedawany w internecie na wypadanie, nie bacząc na konsekwencje. Czujemy, że musimy odzyskać kontrolę nad sytuacją.
Warto zastanowić się, z czego wynika nasz lęk i bezsilność. Jak mnie kształtują? Jakie schematy zostały we mnie wdrukowane i jak bardzo mi szkodzą w codziennym życiu. Kiedy uświadomimy sobie pewne ograniczenia, zaczniemy prowadzić bardziej satysfakcjonujące życie.