Dotyk jest najmniej docenianym zmysłem, a przecież to on najbardziej rozpala namiętność. Zapraszamy do lektury fragmentu książki pani Beaty Znamirowskiej-Soczawy: „Teraz mogę wszystko!”. Autorka rozmawia z doktorem nauk humanistycznych Kingą Tucholską, adiunktem na Uniwersytecie Jagiellońskim w Instytucie Psychologii Stosowanej.
Człowiek ma pięć podstawowych zmysłów: wzrok, słuch, węch, smak i dotyk. Dzięki nim odbieramy koloryt drugiej osoby. Nie zbliżymy się do kogoś, jeśli nie odpowiada nam jego zapach. Pierwsze wrażenie odbieramy wzrokiem. Podczas rozmów czy chwil intymnych działa na nas głos drugiej osoby. O smaku życia też nie mówi się bez podstaw. Jednak okazuje się, że tym najbardziej niedocenianym, a niezwykle ważnym zmysłem jest dotyk. Dlaczego?
Żyjemy w świecie, w którym wzajemne dotykanie się, okazywanie sobie czułości nie jest doceniane. Jakie to może rodzić skutki? Brak poczucia bliskości. Jak mówił Arystoteles: Zmysł dotyku jest zmysłem nad zmysłami.
Bycie dotykanym i dotykanie stanowi bowiem o pełni zdrowia somatycznego i psychicznego – a w sytuacji, gdy zdrowie zawodzi, może je skutecznie przywrócić. Bliskość jest najważniejszą, podstawową ludzką potrzebą, ważniejszą nawet od konieczności zaspokojenia głodu. Pewnie jest na to jakieś wyjaśnienie naukowe.
Skóra, stanowiąc około dwóch metrów kwadratowych powierzchni tkanki, to największy organ zmysłowy ciała. Rozwija się ona z tego samego listka zarodkowego, z którego tworzy się mózg i cały układ nerwowy.
Rozmieszczenie receptorów w skórze jest różne w zależności od okolicy ciała. U większości ludzi najbardziej wrażliwe na dotyk są dłonie, a szczególnie opuszki palców, wargi, czubek języka, czubek nosa i uszy.
Przytulanie i głaskanie usprawnia wydzielanie w mózgu substancji chemicznych przyspieszających rozwój i pomagających kompensować skutki stresu, to jest hormonu wzrostu GH, wazopresyny, endorfin oraz zwiększa aktywność genów kodujących białko NGFI-A.
Beata Znamirowska-Soczawa