herbata-a-filozofia

Zgodnie z legendą, Chińczycy zawdzięczają herbatę indyjskiemu mnichowi Bodhidharmie. Przybył on do Chin głosić nową odmianę buddyzmu, która miała się opierać przede wszystkim na medytacji oraz na własnym doświadczeniu.

Według jednej z wersji legendy, zmęczony Bodhidharma, nie chcąc przerywać medytacji, odciął sobie powieki, żeby przestały opadać mu na oczy. Tam, gdzie upadły, z ziemi wyrosły pierwsze krzewy herbaciane. Ale to nie jedyna zasługa księcia dla ludzkości. To na jego naukach oparł się chiński buddyzm chen (bardziej znany z japońskiej nazwy zen).

Trudne początki

Chociaż pierwsze liście herbaciane do Japonii przywiózł już w IX wieku buddyjski mnich Eichū, nie zyskały one o popularności, nawet mimo poparcia ze strony cesarza Sagi. O herbacie szybko zapomniano. Ponowne z nią spotkanie nastąpiło dopiero w XII wieku, kiedy japoński mnich Myōan Eisai podczas swojej wyprawy do Chin zachwycił się herbatą oraz… buddyzmem chen.

Obie te – pozornie odmienne – rzeczy łączą się idealnie. Buddyzm chen opiera się, zgodnie z naukami Bodhidharmy, na medytacjach, podczas których orzeźwiające właściwości herbaty pomagały utrzymać koncentrację. Tak oto niepozorny napar pozwalał zbliżać się bardziej do doskonałości. Eisai przywiózł do Japonii zarówno herbatę, jak i nową odmianę buddyzmu, która w Kraju Kwitnącej Wiśni zyskała nazwę buddyzmu zen. W późniejszych latach znany był jako Eisai Zenji – Eisai Mistrz Zen – i to właśnie on złożył pierwszą japońską świątynię zen – Świątynię Hoonji. Mnisi natychmiast docenili pobudzające właściwości herbaty i z wielkim upodobaniem zaczęli uprawiać ją przy innych klasztorach.

Niestety, niechęć, z jaką spotkała się nowa odmiana buddyzmu w Japonii, przybierała czasem brutalne formy. Dlatego pierwsze herbaciane nasiona w Japonii zostały zasiane przez przyjaciela Eisai, mnicha Myoe, w ogrodzie świątyni Kozanji.

Agnieszka Kąkol