Przewlekle chorzy chwytają się każdego sposobu, by zwalczyć swoją chorobę. Zanikają dla nich granice pomiędzy medycyną konwencjonalną i alternatywną. Czy uzdrowiciele wykorzystują wiarę ludzi chorych, czy naprawdę mają moc uzdrawiania?
Tajemnica uzdrawiania
Uzdrowiciele, znachorzy, szarlatani, bioenergoterapeuci i wszelkiego rodzaju przedstawiciele medycyny alternatywnej – wiele osób wciąż wierzy im bardziej, niż medycynie konwencjonalnej. Z ich pomocy korzystają najczęściej ludzie bardzo dotknięci przez los, ciężko chorzy i tacy, którym lekarze nie dają już żadnych szans. W medycynie niekonwencjonalnej szukają ratunku i chwytają się wszelkich sposobów, by wyjść z choroby. Dlaczego? Ponieważ żaden uzdrowiciel nigdy nie odeśle swojego pacjenta i nie powie, że nie ma dla niego ratunku. Wręcz przeciwnie – tchnie w niego wiarę we własne zdrowie i możliwość wyleczenia.
Moc uzdrowicieli
Uzdrowiciele różnie tłumaczą działanie swoich uzdrowicielskich zdolności – darem od Boga lub kontaktami ze światem duchów, istnieniem tajemniczej bioenergii czy działaniem mikstur i specyfików własnej produkcji. Według medycyny konwencjonalnej żadne z tych stanowisk nie spełnia kryteriów naukowości, a w większości przypadków nie mają prawa działać.
Lekarze twierdzą, że uzdrowiciele nie mają żadnej „magicznej mocy”. Ich siła tkwi w osobowości i aurze wiedzy tajemnej. Uzdrowiciele zawsze są pewni swojej racji i efektów, jakie przynoszą ich działania. Dzięki tej pewności – niezależnie od terapii, jaką zastosują – mogą tak pokierować psychiką ufnego i wierzącego człowieka, by ten również im uwierzył. Największym niebezpieczeństwem dla chorych ludzi jest bezgraniczne zaufanie dla znachorów, którzy potrafią wykorzystać ich cierpienie by zarobić na tym duże pieniądze.
Monika Witczak