Konflikty są nieuniknione. Mało tego – są niezbędne, abyśmy mogli się rozwijać, gdyż wytrącają nas z błogostanu. Nieustannie poruszamy się w świecie, gdzie coś się dzieje. Często jednak traktujemy go jak pole walki, gdzie musimy postawić na swoim. Czy słusznie?
Większość ludzi traktuje konflikty jako okazję do podtrzymania poczucia własnej wartości. Za wszelką cenę chcą udowodnić drugiej stronie, że ona się myli. Takie osoby w najlepszym razie zgodzą się na kompromis.
W poprzednim artykule udowodniłam, że kompromis wcale nie jest takim dobrym rozwiązaniem. Tylko dokładne określenie przyczyn leżących u podstawy konfliktu oraz określenie, czego naprawdę chcemy, sprawi, że możemy zupełnie inaczej do całego problemu podejść.
Mieć ciastko i zjeść ciastko
Wszyscy znamy to powiedzenie. Jest ono symbolem konfliktu, którego nie da się rozwiązać. Niestety, większość ludzi, a szczególnie kobiet, tak podchodzi do większości problemów – z góry zakładają, że jest tylko jedno rozwiązanie, jedna racja, co najwyżej można nieco ustąpić. Oczekują, że druga strona się domyśli, o co im chodzi, wybuchami złości maskują swoje lęki, frustracje, kompleksy.
Czy można znaleźć sposób, dzięki któremu każda osoba wychodzi z konfliktu zwycięsko? Tak, jest to możliwe! Od dzieciństwa jesteśmy uczeni, że rywalizacja jest dobrą rzeczą, więc wydaje nam się to nieprawdopodobne. A jednak jest metoda, która na to pozwala.
Joanna Pastuszka-Roczek