potrzeba-wsparcia-przy-operacji-ginekologicznej

Widmo poddania się zabiegowi chirurgicznemu nie jest miłe żadnemu człowiekowi. To w końcu cudza ingerencja w nasz organizm, całkowite uzależnienie od profesjonalizmu i umiejętności grupy osób. Operacja ginekologiczna jest chyba cięższym doświadczeniem, gdyż poza strachem przed samą ingerencją chirurga, dochodzi jeszcze kwestia niepokoju o nasze sfery intymne, o to, co nazywamy kobiecością.

Konieczność poddania się operacji ginekologicznej jest rzeczą przykrą i trudną do zaakceptowania. Mimo iż w naszym wyglądzie zewnętrznym nie zajdą w związku z tym żadne zmiany, możemy się czuć mniej kobiece, zubożałe, niepełne, czego efektem stać się mogą nawet stany depresyjne. Wiele kobiet obawia się oziębłości seksualnej, utraty zdolności do współżycia czy nawet cech kobiecych. To dlatego tak ważne jest byśmy miały w tych trudnych chwilach wsparcie zarówno ze strony specjalistów, którzy dokładnie wyjaśnią naturę zjawiska, jak i najbliższych.

Na powodzenie operacji oraz szybki przebieg rehabilitacji ma wpływ nie tylko stan naszego ciała, ale i ducha. Wytworzenie klimatu zaufania i zrozumienia wpływa nie tylko na poprawę samooceny pacjentki, ale również jej samopoczucie. W sytuacjach trudnych, gdy czujemy się ubezwłasnowolnione, tym bardziej potrzebujemy wiedzieć, że jest ktoś, komu na nas zależy.

Menopauzowiczki częściej czują się pozostawione same sobie

Specjaliści z Kliniki Ginekologii i Endokrynologii Ginekologicznej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie oraz z Kliniki Położnictwa i Ginekologii CMKP w Warszawie przeprowadzili w 2008 r. badanie na grupie 272 kobiet, które poddały się operacji ginekologicznej. Celem ankiety miało być sprawdzenie, czy istnieje związek między wiekiem kobiety, a jej zapotrzebowaniem na wsparcie emocjonalne. Badanie miało również na celu ustalenie od kogo najczęściej pacjentki oczekiwały duchowej podbudowy oraz czy uzyskiwały ją wedle oczekiwań.

Badaniem objęto te panie, które same zgłosiły się do szpitala, chcąc poddać się wcześniejszej operacji. Kryterium wyboru określono dwojako.

  • Po pierwsze, z uwagi na dolegliwość. Do ankiety włączono kobiety, cierpiące na:*
    1.Zaburzenia funkcji narządu rodnego,powodujące pogorszenie się jakości życia kobiety, jak np. krwawienie z dróg rodnych, gubienie moczu, bóle.
    2. Choroby nowotworowe – guzy złośliwe łagodne lub graniczne.
  • Po drugie, z uwagi na stan psycho-fizyczny pacjentki (wszystkie 3 kryteria musiały zostać spełnione):*
    1. Świadome podjęcie przez pacjentkę decyzji o procedurze zabiegowej.
    2. Wyrażenie zgody na zabieg operacyjny.
    3. Wyrażenie zgody na udział w badaniu.

Wiek badanych zawierał się w przedziale 18-60 roku życia. Podzielono je na dwie grupy w zależności od możliwości rozrodczych narządów, za granicę uznając 49 lat. W pierwszej grupie znalazło się więc ok. 67% kobiet, w drugiej 33%.

W okresie oczekiwania na zabieg paniom towarzyszyło wiele lęków i obaw, w sumie wymieniły ich aż 717. Najczęściej starsze pacjentki obawiały się wykrycia nowotworu złośliwego oraz samego bólu. Z drugiej strony to kobiety z pierwszej grupy szybciej okazywały niecierpliwość z powodu oczekiwania na operację.
Nie tylko jednak kwestia lęków i możliwości rozpoczęcia zabiegu operacyjnego różniła obie grupy badanych. Wyniki procentowe, dotyczące oczekiwań pacjentek przed operacją, jak i ich realizacji, prezentujemy w poniższej tabeli:

Badane cechy Wiek < 49 lat Wiek > 49 lat
Wystąpiły obawy dotyczące nowotworu złośliwego 67,2% 84,3%
Właściwy czas oczekiwania na operację 73% 81%
Oczekiwanie wsparcia od najbliższych 73,8% 37%
Oczekiwanie wsparcia ze strony służby zdrowia 13,1% 52,8%
Po operacji: Wystarczające wsparcie i odpowiednia pomoc ze strony rodziny 86,9% 60,7%

Czy widzicie, Drogie Czytelniczki, wyraźny paradoks w wynikach? Z jednej strony panie po 49 roku życia w większości przedkładały wsparcie ze strony służby zdrowia nad rodzinę, z drugiej – po operacji, znacznie częściej odczuwały brak lub niewystarczającą pomoc najbliższych. Czyżbyśmy same nie wiedziały czego chcemy? A może wstydzimy się lub nie potrafimy wyrazić naszej potrzeby bliskości emocjonalnej w tym trudnym czasie?

Obawa przed utratą cech kobiecych czy atrakcyjności seksualnej dla partnera w wyniku operacji ginekologicznej jest zrozumiała, ale rzadko uzasadniona. W ciągu roku po operacji praktycznie we wszystkich przypadkach powraca chęć i umiejętność czerpania przyjemności ze stosunku płciowego. Bardzo rzadko notuje się też wzrost zaburzeń emocjonalnych u kobiet.

Chociaż efekty interwencji chirurgicznych w nasze narządy kobiece są zwykle pozytywne, mamy pełne prawo, by oczekiwać w tym czasie wsparcia psychicznego nie tylko od lekarzy i pielęgniarek, ale także od naszych najbliższych. Dlatego, jeśli już musimy poddać się zabiegowi ginekologicznemu, nie bagatelizujmy tego, nie wstydźmy się rozmawiać o nim nie tylko z naszym mężem, ale także i innymi członkami rodziny. Postawmy się w odwrotnej sytuacji. Czy my same nie chciałybyśmy być pomocą w trudnych chwilach naszych najbliższych? To samo działa w drugą stronę, dlatego nie zamykajmy się i pozwólmy sobie pomóc.

A. Złotkowska