Wydaje się, że nie ma nic prostszego, niż chodzenie z kijkami po trawie czy chodniku. W końcu co to za filozofia – chodzić i machać rękami, okazuje się jednak że prawie każdy popełnia błędy w nordic walking Tymczasem wielu początkujących chodziarzy popełnia błędy, które odbijają się na efektywności treningu. Jak się ich ustrzec?
Chodzić kazdy może, jeden lepiej, drugi trochę gorzej… tymczasem nordic walking to wcale nie jest prosta “jak kij” dyscyplina! Początkujący chodziarze z entuzjazmem podchodzą do niej, jak do świetnej formy relaksu, która nie wymaga wysiłku a czyni cuda.
Cudów nie ma, jest tylko ciężka praca, dlatego tak ważne jest, żeby uprawiać nordic walking z głową, a nie tylko z kijkami. Błędy mogą się wydawać minimalne, ale często zaważają na skuteczności, mogą powodować niepotrzebny ból czy zmęczenie. Mogą zepsuć cały efekt rehabilitacyjny!
“Kiwaczek”
Człowiek naturalnie maszeruje tak, że wystawia naprzemiennie lewą nogę i prawą rękę oraz odwrotnie. Pomaga mu to utrzymać prawidłową postawę i zachować równowagę. Tym bardziej dziwi, że kiedy otrzyma dwa kije w dłoń, najczęstszym błędem, jaki popełnia, jest równoczesne wystawianie do przodu kończyn po tej samej stronie ciała. Zamiast energicznego marszu widzimy śmieszne kolebanie się na boki.
Chwilę potrwa, zanim odzyskamy nasz naturalny rytm. Jeśli uparcie wracamy do kiwania się, trzeba sprawdzić, czy kije są odpowiedniej długości – jeśli są za długie, możemy czuć pokusę, by się wychylić na bok przy przekładaniu ich do przodu.
Chodzimy naprzemiennie – w ten sposób nie meczymy mięśni pleców i oszczędzamy stawy. Nie tracimy też równowagi.
Joanna Pastuszka-Roczek