Ewolucja mikro i makroświata trwa od wieków. Mikroorganizmy aby nie wyginąć dostosowują się do nowych warunków środowiskowych i tylko najlepiej przystosowanie przetrwają – niedostosowane wyginą. W przypadku szkodliwych bakterii problem polega na tym, że to my tworzymy im antybiotykowe środowisko, do którego się przystosowują, aby przetrwać. Co gorsza – mają się całkiem nieźle i nic nie zapowiada poprawy na naszą korzyść. Tutaj tak naprawdę zaczyna się nasza przygoda.
Czym jest antybiotykooporność, jakie są jej przyczyny?
Antybiotykooporność, mimo iż dla nas jest bardzo niekorzystna, jest całkiem naturalnym zjawiskiem. Polega na utracie wrażliwości bakterii na działanie danego leku w wyniku czego mikroorganizmy uodporniają się na antybiotyk, który docelowo powinien wyeliminować je z naszego organizmu. Problem antybiotykooporność jest powszechny na całym świecie. Przeprowadzone badania udowodniły, że w miejscach, gdzie występuje największa ilość szczepów antybotykoopornych, stosowanych jest najwięcej antybiotyków. Jest to w pewien sposób błędne koło. Pojawia się szczep bakterii opornej na jeden antybiotyk, podaje się więc drugi – silniejszy. Jednak z czasem bakterie wykształcają oporność na nowy lek i tak w kółko.
Problem antybiotykoodporności
Antybiotykooporność stanowi olbrzymie wyzwanie, zwłaszcza dla lekarzy. W przypadku infekcji bakteryjnych istotną rolę odgrywa czas. Im wcześniej podany zostanie antybiotyk, tym większe szanse na szybki powrót do zdrowia. Kiedy jednak kolejne antybiotyki zawodzą, należy wykonać antybiogram aby sprawdzić, który antybiotyk będzie skuteczny, co też zajmuje trochę czasu. Czasu, którego może okazać się za mało.
Kolejnym aspektem, na który należy zwrócić uwagę, jest porównanie tempa, w jakim rozwijają się szczepy oporne na leczenie, z tempem w jakim są wprowadzane na rynek nowe rodzaje antybiotyków. Niestety, tutaj również przegrywamy niemalże na samym starcie. W ostatnich latach wprowadzono zaledwie kilkanaście nowych antybiotyków, którymi można rozpocząć leczenie. Niestety koszty badań nad nowymi lekami są szacowane w granicach miliardów dolarów. Czas potrzebny na ich dokładne przebadanie jest wciąż zbyt duży wobec tempa rozwijania się szczepów antybiotykoopornych.
Czym są superbakterie, jak bardzo są groźne?
Czym jest superbakteria? Wielu kojarzy się po prostu ze szczepami bardzo opornymi na antybiotykoterapie. Szczepy takie bardzo często występują w szpitalach – są powszechnym zjawiskiem. Lekarze dwoją się i troją aby zapobiegać tym zakażeniom, jednak nie zawsze się udaje. Naszym szczęściem jest fakt, iż zagadnienie oporności najpowszechniej występujących zakażeń wewnątrzszpitalnych (takich jak np. gronkowiec złocisty)jest już znane. Wiele mądrych głów pracuje i debatuje nad tym zagadnieniem aby wypracowywać metody i strategie zapobiegania oraz w miarę skutecznego leczenia. Co by było gdyby jednak pojawił się „ktoś” nowy? Ktoś kogo prawie nikt nie zna? Brzmi to troszkę jak cytat z taniej książki sensacyjnej lub scenariusz niskobudżetowego filmu. Niestety, zagrożenie jest całkiem realne.
W 2008r. w Indiach wyizolowano nieznany dotąd szczep bakterii wyjątkowo opornych na prowadzone leczenie. Po wnikliwych badaniach okazało się, iż nie są to o tyle bakterie oporne na antybiotyk, a bakterie wytwarzające enzym (NDM-1) rozkładający nawet najnowocześniejsze i najsilniejsze antybiotyki. Nie wnikając w mechanizmy działania tego enzymu, problem stanowi fakt, iż z łatwością bakterie mogą sobie przekazywać gen kodujący ten enzym, w wyniku czego nawet niespokrewnione ze sobą szczepy bakterii mogą przekazywać informację „jak rozłożyć” antybiotyki powszechnie stosowane.
Wydawałoby się, że gorzej być nie może. A jednak. Enzym ten wywołuje odporność na WSZYSTKIE znane antybiotyki z grupy beta-laktamowych, które stanowią największą istniejącą grupę środków przeciwbakteryjnych. Z czasem okazało się że NDM-1 nie tylko rozkłada tę grupę antybiotyków, ale nabywa odporności na działanie kolejnych grup antybiotyków. Skala problemu jest olbrzymia zwłaszcza w Indiach, Pakistanie czy Bangladeszu. Skąd więc te bakterie znalazły się w Europie?!
W czasach wiecznych oszczędności jakże popularna turystyka medyczna zbiera swoje żniwa. Praktycznie wszystkie udokumentowane zakażenia bakteriami wytwarzającymi enzym NDM-1 są związane właśnie z krajami azjatyckimi. Skoro ktoś zaraził się w Azji sam równie skutecznie może zarażać w Europie.
Optymiści powiedzą, że z pewnością naukowcy wynajdą lek i rozwiązanie z tej – wydawałoby się – patowej sytuacji. Pewnie mają rację. Tylko czy nie będzie już wtedy za późno? Enzym ten nie jest w żaden sposób spokrewniony z innymi enzymami tego typu. Oznacza to, że na nic nam badania prowadzone nad bakteriami antybiotykoopornymi, bo w tym przypadku wszystkie obserwacje należy rozpocząć od nowa!
Kiedy już lekarstwo zostanie odkryte cóż może się zdarzyć? Zbawienie? Raczej wątpliwa sprawa. Biorąc pod uwagę tempo namnażania i ewoluowania bakterii, a możliwości prowadzenia prac nad nowymi lekami, pewnie natychmiast pojawi się kolejna odmiana jeszcze trudniejsza do wyleczenia.
Niestety, infekcji wywołanych bakteriami wytwarzającymi enzym NDM-1 nie ma czym leczyć! Co gorsze, nie odnosi się to tylko i wyłącznie do teraźniejszości. Jedyne co nam pozostało, to czekać na nowinki ze świata medycyny i nie ułatwiać bakteriom kolonizowania nowych środowisk.
Pamiętajmy, iż nie jesteśmy we wszechświecie sami. O ile istnienie istot pozaziemskich budzi wiele kontrowersji i jest nieustannie poddawane dyskusji, o tyle obecność bakterii nie podlega wątpliwości. Fakt ten należy zaakceptować tak samo jak to, że nie wszystkie bakterie są po „właściwej stronie barykady”. Kwestią czasu jest jej przełamanie. Nie mając specjalnie możliwości decydowania o strategii obrony, na pewno możemy nie ułatwiać podbijania naszej twierdzy. Nie bez powodu od wieków uważa się, iż zdrowie jest największym dobrem człowieka. Pielęgnujmy ten skarb i myślmy o naszej przyszłości.
Artykułu powiązane:
Historia z superbakteriami – thriller czy już dramat? Cz. I
Historia z superbakteriami – thriller czy już dramat? Cz. II
Wpływ antybiotyków na nasz organizm
Maurice