W mediach często pojawiają się zatrważające informacje o poziomie polskiego czytelnictwa. Okazuje się, że wielu Polaków praktycznie w ogóle nie czyta książek i gazet. Ile jest w tym jednak prawdy? Czy zaniżone wyniki nie mają związku ze stygmatyzowaniem niektórych gatunków literackich? Czy romanse to gorszy rodzaj literatury? Zdania na ten temat są podzielone.
Literatura piękna, choć stanowi kanon szkolnych lektur, nie zawsze spotyka się z zainteresowaniem Polaków. Dla wielu z nich jest ona zbyt trudna, zbyt odległa i pozbawiona realizmu. Czytając Krzyżaków, Ogniem i mieczem czy Potop wiele osób po prostu się nudzi. Czy stary kanon lektur może zniechęcić uczniów do czytania książek w dorosłym życiu?
Dlaczego dzieci przestają czytać lektury w połowie gimnazjum?
Podobno uczniowie podstawówek chętnie czytają książki, przestają się nimi interesować w połowie gimnazjum. Co jest tego przyczyną? Niewykluczone, że w starciu literatury popularnej i literatury pięknej, nierzadko wygrywa ta pierwsza. Dopóki tak się dzieje, rodzice nie mają powodów do obaw. Czytanie książek to rzecz chwalebna, nawet jeśli są to pozycje spoza kanonu lektur.
Uczniowie od lat zwracają uwagę na brak dopasowania obecnego kanonu lektur do dzisiejszych realiów. Wiele książek stanowiących pozycje obowiązkowe doskonale pamiętają nasi rodzice. Skoro już nawet oni czuli się znudzeni niektórymi lekturami, to co oczekiwać po uczniach żyjących w XXI wieku i zafascynowanych nowoczesnymi technologiami?
Skostniały kanon lektur szkolnych
W polskich kanonach lektur zbyt dużo jest pozycji sprawiających wrażenie archaicznych i nawiązujących do wydarzeń sprzed wieków. Literatura, która powstała w okresie wojennym – Inny świat Herlinga-Grudzińskiego, Zdążyć przed Panem Bogiem Hanny Krall czy Pożegnanie z Marią Tadeusza Borowskiego, to książki, które budzą zainteresowanie uczniów. Odnoszą się do wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat, których skutki wciąż odczuwamy. Uczniowie zgłaszają zainteresowanie literaturą współczesną i popularną, dobrym pomysłem mogłoby okazać się włączenie niektórych pozycji do kanonu lektur w miejsce tytułów najmniej lubianych przez gimnazjalistów i licealistów. Np. zastąpienie Cierpień młodego Wertera powieścią Pilipiuka, Sparksa czy Władcą pierścieni. Trzeba działać szybko, ponieważ na starciu literatury pięknej z popularną traci cały rynek wydawniczy. Wielu uczniów czuje się przymuszonych do czytania nieciekawych książek, przez co po zakończeniu szkoły przestają oni w ogóle czytać. Książki kojarzą im się z nudnym obowiązkiem, a tymczasem mogą być źródłem fascynujących przeżyć.
Czy romanse to gorszy rodzaj literatury?
Każdy, nawet osoba nieprzepadająca za szkolnymi lekturami, jest w stanie znaleźć książkę zgodną ze swoimi zainteresowaniami. Niestety, radość z czytania bardzo często odbierają osoby, które stygmatyzują niektóre gatunki literackie. Nie od dziś romanse, powieści fantasy i obyczajowe uchodzą za gorszy rodzaj literatury. W związku z tym wiele osób wstydzi się przyznać, że czyta, bo na pytanie o ostatnią przeczytaną książkę, musiałoby odpowiedzieć, że była to najnowsza część Greya.
Czy romanse to gorszy rodzaj literatury? Oczywiście, że nie. Nauczyciele w szkole powinni stworzyć atmosferę, że zasadniczo nie ma złych książek, no może za wyjątkiem tych, w których roi się od błędów ortograficznych i stylistycznych, bo zaoszczędzono na pracy korektora. Jednocześnie należy nauczyć młodzież weryfikowania wartości poradników, które zalewają polski rynek wydawniczy. Niestety, nie brakuje wydawnictw czerpiących zyski na ludzkiej niewiedzy i naiwności. Leczenie raka octem, przywracanie płodności olejem lnianym – wszystko to stek bzdur przykryty pseudonaukowym płaszczykiem. Autorzy tego typu poradników w celu zwiększenia swojej wiarygodności często podpisują się swoimi tytułami naukowymi. Widząc prof. przed nazwiskiem autora, bardzo często zakładamy, że mamy do czynienia z pracą naukowca, lekarza – osoby kompetentnej. Tymczasem profesura może dotyczyć literatury, historii i wielu nauk niezwiązanych z medycyną. Zdarza się, iż pan doktor nigdy nie ukończył edukacji na uczelni, lecz mało znaczący kurs w pewnym, mało znanym kraju.
Literatura piękna kontra popularna. Każda powieść jest wartościowa
Nauczyciele języka polskiego oraz rodzice powinni zaszczepić w dziecku przeświadczenie, że warto czytać. Książki rozwijają wyobraźnię, wzbogacają zasób słownictwa i uczą empatii. Dotyczy to także literatury popularnej, w tym romansów i powieści erotycznych. Beletrystyka obfituje w wiele ciekawych historii, nawet te z pozoru nierealne czegoś nas uczą. Rozwijają w nas wrażliwość, pozwalają otworzyć się na uczucie lub uświadomić sobie, że mąż okazuje nam zbyt mało czułości. Nawet jeśli książka okaże się tylko przyjemnym czytadłem, dzięki któremu podróż pociągiem nam szybciej minie, to i tak możemy mówić o sukcesie. Literatura nie zawsze musi nieść ze sobą ważne przesłanie, czasem po prostu wystarczy, że dostarcza nam rozrywki i pozwala obcować z poprawną polszczyzną.
Warto pamiętać, że nie ma książek złych, niestosownych czy takich, których znajomości należy się wstydzić. Każdy ma prawo do czytania tych pozycji, które naprawdę go interesują. Jeśli lubisz romanse i książki poświęcone współczesnym politykom, nie zmuszaj się do lektury fantastyki. Nie każdy musi odnaleźć się w świecie wykreowanym od podstaw, gdzie nie obowiązują żadne spośród znanych nam reguł. Nie musisz też znać wszystkich książek, które otrzymały Literacką Nagrodę Nobla. Masz prawo unikać smutnych historii i sięgać wyłącznie po te, które kończą się happy endem. Pamiętaj, czytanie ma stanowić źródło przyjemności. To nie kolejny obowiązek, który trzeba odhaczyć, by móc funkcjonować w społeczeństwie. Na grupach książkomaniaków z pewnością znajdziesz osoby o podobnym guście literackim, gdzie będziesz mogła zapytać o autorów tworzących równie optymistyczne historie jak Magdalena Kordel.
Osoby, które dyskutują o wyższości literatury pięknej nad popularną, bardzo często czynią to dla nadania sobie prestiżu. Dla nich romanse to gorszy rodzaj literatury, liczą się te książki, które czyta mniej osób. Zjawisko to można porównać do paradoksu Veblena, który dobrze znamy z ekonomii. Popyt na niektóre dobra luksusowe wzrasta, gdy wzrasta ich cena. Innymi słowy niektórzy uważają, że ograniczając się tylko do mało popularnej literatury pięknej, nobilitują własną osobę. Czy jednak o to chodzi w czytelnictwie?
Irmina Cieślik