O tym, że Polacy nie czytają książek, mówi się od lat. Ubolewają nad tym wydawcy, językoznawcy i pisarze. 60% Polaków nie przeczytało w ciągu roku żadnej książki. Jeśli już sięgamy po literaturę, to stosunkowo rzadko. Jeszcze rzadziej kupujemy książki. Pod tym względem wypadamy o wiele gorzej od Czechów i Słowaków, którzy mogą pochwalić się podobna zasobnością portfela. Dlaczego Polacy nie kupują książek?
W Polsce książki to stosunkowo spory wydatek, nic dziwnego, że nawet pasjonaci literatury wolą pożyczyć tytuł, który ich zainteresował, w miejskiej bibliotece. Przeciętna książka kosztuje ok. 33 zł. Dla wielu osób to 3-5 godzin pracy, więc jej nie kupują. Stawki pracy w Polsce są niskie, wiele osób chętnie kupowałoby książki, gdyby zaczęło zarabiać więcej. Ceny nowości wydawniczych nierzadko są nieadekwatne do polskich zarobków. Po opłaceniu rachunków wielu osobom pozostaje kilkaset złotych na jedzenie, ubranie, leki i inne nieprzewidziane wydatki. Trudno oczekiwać, że w takiej sytuacji przeznaczą oni kilkadziesiąt złotych na książki. Na szczęście dla osób, które naprawdę lubią czytać, sprzeciwiają się piractwu e-booków, wymyślono biblioteki. Zatem niskie zarobki nie są usprawiedliwieniem dla nieprzeczytania ani jednej książki w skali roku. Co oprócz wysokiej ceny zniechęca ludzi do zakupu książek?
Dlaczego Polacy nie kupują książek?
Polski rynek wydawniczy działa dość prężnie, co miesiąc pojawia się na nim kilkaset nowych tytułów, z czego największe wydawnictwa wypuszczają po 20 książek miesięcznie. Choć cena większości książek zaczyna się od 30 zł, nie wszystkie tytuły są warte swojej ceny. Osoby, które raz wydadzą swoje ciężko zarobione pieniądze na powieść, która w żaden sposób ich nie intryguje i nie bawi, zrażają się do dalszych zakupów. Dochodzą do wniosku, że lepiej książkę wypożyczyć, jeśli się nie spodoba, będzie można ją za darmo oddać. Czasami naprawdę widać, że pisarza naglił termin i w pewnym momencie wyczerpały się mu pomysły na kontynuowanie akcji. Osoby, które wydają książki nieco rzadziej, np. raz do roku, zazwyczaj nie mają problemu ze stworzeniem ciekawej historii. Na szczęście coraz więcej wydawnictw udostępnia w sieci fragmenty swoich książek. Na ich podstawie można ocenić, czy temat i styl powieści rzeczywiście nam odpowiadają.
Biblioteczka w kawalerce
Polacy nie kupują też książek ze względu na ograniczony metraż mieszkań, z których korzystają. W niewielkiej kawalerce trudno wygospodarować miejsce na regał z powieściami. W związku z tym wiele osób wypożycza książki w bibliotece lub wymienia się posiadanymi pozycjami ze znajomymi. Rozwiązaniem problemu mogłyby wydawać się e-booki, ich przechowywanie praktycznie nie nastręcza trudności. Czytniki e-booków i tablety mają sporą pamięć, same zaś e-booki nie są zbyt ciężkie. Niestety, za urządzenie elektroniczne do czytania książek zapłacimy co najmniej kilkaset złotych. Na dodatek nie wszystkie wydawnictwa wypuszczają e-booki. Elektroniczne wersje książek stanowią nie lada wyzwanie dla wydawnictw, ponieważ powinny być tak zabezpieczone, aby po premierze nie rozpoczynały drugiego życia na serwisach peer to peer, na których ludzie nielegalnie dzielą się muzyką, filmami i e-bookami. Wiele osób nie jest przekonanych do e-booków, ponieważ ich cena nierzadko jest o 2 złote niższa od książki w wydaniu papierowym. Odpowiedzialność za zaistniały stan rzeczy ponosi polski system podatkowy. Za książkę w wersji papierowej zapłacimy 5% VAT, za tę samą pozycję w wersji elektronicznej 23% VAT. Różnica jest dość spora, dlatego też e-booki są drogie, choć nie wynika to z pazerności wydawców.
Piractwo e-booków pogrąża polskie księgarnie i wydawnictwa?
Dużym problemem pozostaje piractwo. E-booki to nie tylko rozwiązanie ułatwiające codzienne życie, ale też doskonała okazja do korzystania z pewnych utworów objętych prawem autorskim za darmo, wbrew obowiązującym regulacjom. Odkąd internet stał się popularny, maleją przychody wytwórni fonograficznych – ludzie wolą ściągnąć nową płytę ulubionego wykonawcy z programu peer to peer niż zapłacić za nią. Nie zawsze jest to kwestia wygórowanej ceny, o czym najlepiej świadczy fakt, że ludzie nie kupują legalnych singli, nawet jeśli te kosztują zaledwie 4 zł. Książki powoli zaczyna dotykać ten sam problem. Skoro można za darmo ściągnąć e-booka, to po co wydawać 30 zł na książkę? Wydawcy książek i tak znajdują się w lepszej pozycji od wytwórni fonograficznych, ponieważ wciąż nie brakuje osób, dla których powieść powinna mieć wersję papierową. Polacy muszę zrozumieć, że twórcom, w tym wydawnictwom i autorom książek, należy się zapłata tak samo jak robotnikowi układającemu kostkę chodnikową czy nauczycielce udzielającej korepetycji z angielskiego. Na zmianę mentalności, która mogłaby pomóc w walce z piractwem, potrzeba jednak czasu.
Irmina Cieślik