Marlena przywitała wiosenny poranek wspomnieniem erotycznego snu. Oczywiście śnić mógł jej się tylko On. Pan Idealny, przeprzystojny, przeinteligentny i cudowny w łóżku. Odkąd go poznała, nie myślała o żadnym innym mężczyźnie. Liczył się tylko On oraz jego usta i dłonie doprowadzające ją do miłosnej ekstazy. Tego poranka chciała się z nim kochać jeszcze mocniej niż zwykle. Po prostu chęć spędzenia z nim nocy na erotycznych igraszkach była bardzo silna. Wychodziła z każdego zakamarka jej ciała, które już zdążyło się tęsknić za jego dotykiem.
Gdy dowiedziała się, że jej koleżanka nie wykorzystała wspaniałej okazji ze swoim facetem i skończyło się tylko na nieudanej próbie rozpięcia stanika, jeszcze bardziej się na Niego napaliła. Marlena nie tylko pozwoliłaby mu rozpiąć stanik, ale też zdjąć majtki. Słuchając swojej koleżanki, wyobrażała sobie, jak on ściąga z niej ubranie, pieści jej piersi, dotyka ich palcami oraz całuje.
Marlena miała też ochotę na namiętne pocałunki z języczkiem, od których za każdym razem prawie dochodziła, zanim cokolwiek się zaczęło. Gdyby całował ją chwilę dłużej, na pewno przeszyłaby ją fala dzikiej rozkoszy. On miał boskie usta i jeszcze sprawniejszy język, prawdziwy mistrz pocałunków. Nie bawił się w ceregiele, tylko od razu przechodził do francuskich pocałunków, które Marlena uwielbiała.
Tego dnia Marlena chciała poczuć jego rękę w swoich majtkach. Uwielbiała, gdy ją tam wkładał. To była wspaniała zapowiedź erotycznych uniesień. Miał tak sprawne palce, że gdy pieścił jej wargi sromowe i łechtaczkę, czuła jak robi się jej mokro.
Pragnęła spleść się z jego ciałem, poczuć go głęboko w sobie, wtulić się w jego silne ramiona i poczuć na swojej skórze włoski z jego klaty. To wszystko było takie podniecające, że sama myśl o erotycznych pragnieniach rozpalała ją do czerwoności.
Marlena była na niego taka napalona, że mogłaby się z nim kochać w samochodzie, na ławce w parku, w łóżku, na stole, na podłodze. Dosłownie wszędzie. Jej apetyt na erotyczne igraszki był przeogromny. Ale tylko on mógł go zaspokoić. Marlena nie wyobrażała sobie, że mogłaby uprawiać seks z kimś innym. W ogóle nikt nie podniecał jej tak jak on. Nikt też nie działał takich cudów ustami, rękami i nie tylko nimi. On był taki męski, a zarazem delikatny. Marlena czuła się przy nim bezpiecznie i miała ochotę próbować nowe rzeczy. Pal licho, co z nich wyjdzie, liczyło się, że mogli razem eksperymentować i lepiej poznawać swoje ciała.
Marlena czuła, że gdyby spędziła z nim wieczór, dość szybko wskoczyłaby mu na kolana i całowała się z nim, siedząc na nim okrakiem. To była taka podniecająca perspektywa. Uwielbiała go, choć był od niej młodszy, dla niej był doskonały. Miał wszystkie cechy, których poszukiwała w mężczyźnie. Wiedziała, że byłoby jej przy nim dobrze. Po prostu to czuła, intuicja też jej to podpowiadała. Prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, jak traktuje kobietę. On zawsze odnosił się do niej z szacunkiem, był kulturalny, inteligentny i wiedziała, że nigdy by jej nie skrzywdził. Nie uderzył, nie poniżył, nie zmuszał do seksu analnego, nie dawał klapsów, nie powiedział chamskiego słowa, gdy puchnie przed okresem i czuje się jak balon przez wodę, która zatrzymuje się w jej organizmie, dając efekt ciążowego brzuszka. To tak naprawdę najważniejszy fundament relacji damsko-męskiej. Czuć się przy kimś swobodnie i bezpiecznie. Tylko wtedy można czerpać radość ze wspólnie spędzonych chwil, w tym udanego seksu. W ogóle nie ma nic fajniejszego niż świadomość, że po możesz się zawsze do niego przytulić, a on cię nie odtrąci ani nie odburczy.