Marlena była osobą, która uchodziła za otwartą i ekstrawertyczną. Coś rzeczywiście było na rzeczy. Marlena nie miała problemów z nawiązywaniem relacji międzyludzkich, chętnie dzieliła się swoimi przeżyciami i spostrzeżeniami. Emocje odgrywały ogromną rolę w jej życiu. Istniała jednak pewna strefa, w której znikał ekstrawertyzm, a w jego miejscu pojawiał się strach przed ujawnieniem własnych uczuć. Z czego on wynikał?
Marlena chętnie dzieliła się swoimi emocjami z przyjaciółmi. Gdy tylko coś się działo – dobrego czy złego, dzwoniła do nich. Musiała się z nim spotkać i porozmawiać. Wyrzucenie z siebie emocji bardzo pomagało Marlenie. Dzięki temu, iż miała sprawdzonych przyjaciół, na których zawsze mogła liczyć, świetnie dawała sobie radę. W związku z tym, iż znajomym chętnie się zwierzała, tego rodzaju relacje pełne były emocji, to wszyscy uważali, że jest osobą otwartą. Owszem, była taka, ale tylko dla znajomych i osób, których lubiła i tylko lubiła. Marlena miała duży problem, aby się otworzyć przed mężczyzną, na którym naprawdę jej zależało. Po raz pierwszy zobaczyła go ostatniego dnia kwietnia. Pamięta każdy szczegół tej wielkopomnej chwili, do której doszło na jej ulicy. On od razu ją ujął – swoim wyglądem (czarnooki brunet z zarostem) i jakąś dobrą energią bijącą z głębi duszy. Miał w sobie coś magnetycznego, co ją przyciągało i sprawiało, że z miejsca wydawał się godny zaufania.
Miłość od pierwszego wejrzenia okazała się czymś więcej niż tylko chwilowym zauroczeniem. On sporo zyskał przy bliższym poznaniu. To była miłość jej życia. Marlena czuła, że znalazła tego jedynego. Przy nim rozpierało ją szczęście, radość i nadzieja. Przy żadnym mężczyźnie nie czuła się tak bezpieczna. Niestety, nawet prawdziwa miłość nie pomagała Marlenie się otworzyć. Po tym, jak były facet ją non stop krytykował za każdy przejaw czułości, bała się okazywać emocje. Z jednej strony ufała mu, wiedziała, że świadomie jej nie skrzywdzi. Z drugiej bała się, że po raz drugi wyjdzie na skończoną idiotkę, która na dodatek jest żałosna z tym przytulaniem się i miłymi słowami.
Marlena była z nim zawsze szczęśliwa, niczego jej przy nim nie brakowało. Za nic w świecie nie zamieniłaby przystojnego bruneta na nikogo innego. Jednak miała ogromne opory, żeby się przełamać. Tak bardzo lubiła chwile, gdy ją przytulał, dotykał, trzymał za rękę czy całował. Uwielbiała się z nim kochać. Ale bała się, że jak sama wyjdzie z inicjatywą, to tylko mocno oberwie po łapach za zuchwałość. Marlena przyzwyczaiła się bowiem do postawy swojego eks, który nienawidził okazywania czułości i twierdził, że takie rzeczy to może sobie realizować z przyjaciółką.
Marlena, za sprawą swojego przyjaciela z czasów studiów, uzmysłowiła sobie jednak, że popełnia duży błąd. Coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że być może sama odbierała sobie szansę na szczęście, będąc stosunkowo chłodną i zdystansowaną. Zachowując się jak dalsza koleżanka wobec faceta, którego naprawdę mocno kochała. Marlena zrozumiała, że swoją oschłością wszystko niszczy. Przyjaciel ze studiów pokazał jej, że rzeczy i sytuacje, których unika, są ważne dla mężczyzn. Jednocześnie powiedział jej, że nie ma się czego bać. Tak naprawdę normalny facet nie powinien zareagować nieprzychylnie i chamsko tylko dlatego, że się do niego przytuli czy powie mu, że jest jej smutno, że musi tyle pracować i nie ma dla niej czasu. Z agresją i niezadowoleniem przyjmie to tylko mężczyzna, któremu w gruncie rzeczy nie zależy na kobiecie. W tym przypadku unikanie okazywania emocji nic by nie dało. On nagle nie zmieniłby swojej postawy.
Marlena bardzo chciała otrzymać od losu jeszcze jedną szansę. Wie, że ten wielokrotnie umożliwiał jej naprawienie tego, co popsuła. Jednak ona z tych okazji nie korzystała. Tym razem jednak postąpiłaby inaczej. Zdawała sobie bowiem sprawę, jak bardzo kocha tego faceta. Poza tym miała wsparcie swojego przyjaciela z czasów studiów, który traktował ją jak swoją siostrę.
Marlena wiedziała, że jeśli jakimś cudem będzie mogła się z nim spotkać jeszcze raz, wykorzysta swoją okazję. Otworzy się choć trochę. Spróbuje się do niego przytulić i okazać mu zainteresowanie za pomocą drobnych gestów. Tak bardzo chciała wyrazić to, jak bardzo jej na nim zależy. Tak bardzo brakowało jej bliskości tego faceta. Chciała się do niego mocno przytulić, pocałować go, złapać za rękę. Powiedzieć o wszystkim tym, co w nim ceni najbardziej. Bała się jednak, że on nie da jej takiej szansy. Dał jej dostatecznie dużo okazji, ale ona z nich nie skorzystała. Marlena coraz bardziej przerażała myśl, że straciła wszystko na własne życzenie. Że więcej go nie zobaczy, że on ma jej już dość. Marlena bardzo chciała się przed nim otworzyć, robić kolejne malutkie kroczki. Być taką jak dawniej, zanim poznała Krzyśka, który bardzo ją skrzywdził – zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie. To przez niego bała się złapać ukochanego faceta za rękę, choć w głębi duszy ciągle o tym marzyła. Teraz jednak Marlena odnalazła w sobie wewnętrzną siłę, aby to zmienić i naprawić dawne błędy. Rozmowy do późnej nocy z przyjacielem ze studiów skłoniły ją do zmiany postępowania. Dzięki nim udało jej się uciszyć strach i dać głos prawdziwym emocjom. Marlena przypomniała sobie wszystkie dotychczasowe sytuacje. Mężczyzna, którego kochała, nigdy nie zrobił nic, co mogłoby wskazywać, że powie jej coś chamskiego lub złośliwie odepchnie. Pytanie, czy zechce jeszcze kiedykolwiek się z nią spotkać?