Siłą każdego człowieka jest jego świadomość o otaczającej rzeczywistości oraz chęć walki z przeciwnościami, by odnaleźć lepsze jutro. Jeśli zdajemy sobie sprawę z własnej wartości i osobowościowego potencjału, to możemy chodzić z podniesionym czołem!
Podniesione czoło, to nic innego jak wiara w bycie szczęśliwym. Ja czułem, że w końcu naciskam klamkę do ogrodu z hamakiem w kolorach tęczy, z którego widać bezchmurne niebo, pełne rajskich ptaków.
Bardzo nad sobą pracowałem, aby oswobodzić głowę i w końcu przestać obracać się do tyłu. Codziennie chciałem się uczyć być ze sobą i dobrze czuć we własnej skórze. Starałem się sukcesywnie odbudowywać swoje ego, nawet męcząc się bez pomocy narzędzi. Jednak ONA pokazała mi szlak, na którym się nie męczyłem. Naprowadziła mnie na tory zmierzające do krainy życiowej rozkoszy. Wyznaczyła mi trajektorię lotu, której bym nigdy wcześniej nie dostrzegł, a jeśli już, to z pewnością bym się zgubił.
Poznaliśmy się przypadkowo, ale szybko widać było rzadko spotykaną chemię, która przyciąga do siebie, jak magnes. Na początku traktowaliśmy się przyjacielsko, bo oboje byliśmy po rozstaniu, mniej więcej w podobnym czasie. Ten temat nas połączył i działaliśmy na siebie terapeutycznie, wymieniając poglądy, odczucia, wnioski i spostrzeżenia odnośnie naszych wcześniejszych doświadczeń. Nie sądziłem potem, że w tak „szybkim” czasie po rozstaniu z żoną, będę chciał spędzać czas z jakąkolwiek inną kobietą, która mnie nagle zaciekawi, zainspiruje i z którą nie będę liczył minut podczas rozmów. Cóż za hipnotyzujące uczucie!
Przyjaciel na dobre i na złe
Nasza znajomość z jednej strony mnie cieszyła, z drugiej przerażała. Cieszyła, bo spotkałem bardzo wartościową osobę, wrażliwą, mądrą, z poczuciem humoru, która roztaczała wokół siebie niezwykle pozytywną aurę. Przerażała, bo widziałem w niej coś, czego nie widziałem w innych, co mnie przyciągało, a przecież obiecywałem sobie, że po moim zawodzie na kobiecie zrobię sobie dłuższy odpoczynek od płci przeciwnej. Jednak życie pokazuje, że wcześniejsze założenia często nijak się mają do uczuć i do spontaniczności w decyzjach, które jedynie oddalają się od stosu deklaracji i najświeższych obietnic. Trochę się tego bałem, ale jednocześnie byłem bardzo ciekaw.
Nasze relacje były ściśle ustalone i przebiegały według określonych zasad. Tylko czy owe reguły i ustalenia czasami nie są za słabe? Czy nie przebije się przez nie torpeda z takim bagażem na pokładzie jak: zmysły, uczucia, emocje, słabość chwili, wewnętrzna chemia czy podświadoma reakcja? Dorośli ludzie z głową na karku powinni jednak próbować wzmacniać zbroję twardych decyzji i nie dopuszczać do niej takich torped. Mieliśmy zamiar się przekonać czy to takie łatwe…
Nasze dość przykre doświadczenia z byłymi partnerami stawiały nam wielki mur, ale czy do przeskoczenia? Tego nie wiedzieliśmy póki co…
Przeczytaj również pozostałe części Pamiętnika:
Część I
Część IV
Część V
LION