Tabletki po nie przestają budzić kontrowersji. Na temat antykoncepcji awaryjnej krąży wiele nieprawdziwych informacji. Wbrew obiegowej opinii pigułki po nie wykazują działania poronnego. Ich rola sprowadza się do tego, aby zapobiec połączeniu komórki jajowej z plemnikiem. Antykoncepcja awaryjna uniemożliwia zapłodnienie, ale nie prowadzi do poronień, co zarzucają jej niektórzy czołowi politycy zasiadający w Sejmie. Jakie zmiany w regulacji sprzedaży pigułek po szykują się w najbliższym czasie? Czy antykoncepcja awaryjna zniknie z aptek?
Kto sięga po pigułki po?
Antykoncepcja awaryjna wbrew pozorom nie jest fanaberię i nikt nie łyka tabletek po jak dropsów. Po pierwsze, są one stosunkowo drogie. Po drugie, przepisać może je jedynie ginekolog. Po trzecie, wywierają negatywny wpływ na funkcjonowanie gospodarki hormonalnej. Po pigułki po w głównej mierze sięgają dorosłe kobiety, które nierzadko mają dzieci. W ich przypadku bardzo często dochodzi do pęknięcia prezerwatywy podczas miłosnych uniesień. Nastolatki sięgają po inne metody antykoncepcji niż awaryjna.
Tabletki po to nie tabletki wczesnoporonne
Pigułki po przez niektóre środowiska bywają traktowane jako zakamuflowana wersja aborcji, choć w rzeczywistości nie wywierają negatywnego wpływu na zygotę. One po prostu prowadzą do reakcji, które uniemożliwiają połączenie się plemnika z komórką jajową. Jeśli już jednak dojdzie do zapłodnienia, to hormony zawarte w pigułce podtrzymują ciążę. Nie ma zatem ryzyka, iż antykoncepcja awaryjna uszkodzi rozwijający się zarodek i doprowadzi do chorób neurodegeneracyjnych.
Czy antykoncepcja awaryjna zniknie z aptek?
Tak może się stać, jeśli Sejm przegłosuje projekt ustawy zapewniającą farmaceutom możliwość korzystania z klauzuli sumienia. Aptekarze mieliby prawo odmówić sprzedaży tabletki po, gdyby uznali to za sprzeczne z wyznawanymi wartościami. Ba, apteki mogłyby w ogóle zrezygnować ze sprzedaży antykoncepcji awaryjnej.
Prawa kobiet lekceważone
Niestety, wiele wskazuje na to, że to nie koniec radykalnych pomysłów. Po tym, jak Sejm zadecydował o tym, iż tabletka po ma być ponownie dostępna jedynie na receptę, choć Unia Europejska zachęca do ułatwienia dostępu do tej metody zapobiegania ciąży, pojawiły się kolejne pomysły. Stowarzyszenie Farmaceutów Katolickich Polski żąda, aby farmaceuta nie tylko mógł odmówić sprzedaży tabletki po, ale też wydania innych środków antykoncepcyjnych, w tym plastrów hormonalnych.
Pomysł ten nie podoba się organizacjom kobiecym. Feministki uważają bowiem, że uderzy on bezpośrednio w kobiety. Już dziś odpowiedzialność za antykoncepcję i ewentualną ciążę spada głównie na panie. Mężczyźni oczekują, że kobiety same zajmą się tym tematem, w końcu to one mają tutaj więcej do stracenia. Ponadto w przypadku tabletki po liczy się czas. Im szybciej ją przyjmiemy, tym mniejsze ryzyko zajścia w nieplanowaną ciążę. Fakt, iż musi zostać ona przepisana przez lekarza, a ten może odmówić wystawienia recepty, a następnie farmaceuta może odmówić realizacji recepty, opóźnia, a czasem wręcz uniemożliwia skorzystanie z antykoncepcji awaryjnej.
Klauzula sumienia farmaceuty uderzy w kobiety z małych miast
Pomysł, który próbuje przeforsować w Sejmie Stowarzyszenie Farmaceutów Katolickich Polski, nie odbije się negatywnie na sytuacji kobiet w dużych miastach. W miejscowościach powyżej 100 tysięcy mieszkańców zawsze znajdzie się apteka, która będzie chciała po prostu zarobić na sprzedaży tabletki po. Wystarczy zajrzeć na sąsiednią ulicę, by kupić to, czego nie ma w osiedlowej aptece. W gorszej sytuacji znajdują się kobiety w małych miasteczkach, w których jedyny ginekolog odmawia antykoncepcji awaryjnej, a jedyna apteka jest prowadzona przez przeciwnika antykoncepcji.
Irmina Cieślik