Podczas II wojny światowej Niemcy, którzy najechali Polskę, nie ograniczali się jedynie do germanizacji społeczeństwa i grabieży. Poszukiwali oni dzieci posiadających cechy rasy aryjskiej, które mogłyby zostać wcielone do III Rzeszy. Brunatna kołysanka to książka, w której Anna Malinowska ukazuje szczegóły tego niehumanitarnego procederu.
W książce Brunatna kołysanka ukazano historie polskich dzieci, które podczas II wojny światowej zostały odebrane rodzicom i prawnym opiekunom. Niemcy przeprowadzali dokładne badania mające na celu określić przynależność do rasy aryjskiej. Liczył się nie tylko kolor włosów i oczu, ale też rozstaw oczu i rysy twarzy. Szczególnie zagrożone na uprowadzenie były niebieskookie dzieci o jasnych włosach.
Brunatna kołysanka, czyli historia germanizacji polskich dzieci siłą odebranych rodzinie
II wojna światowa stanowi ponurą kartę w historii ludzkości, w wyniku działań zbrojnych śmierć poniosło wielu ludzi. Straty żołnierzy nie ominęły też oddziałów niemieckich. Przywódcy III Rzeszy przestraszyli się kryzysu demograficznego, dlatego też postanowili powiększyć liczbę obywateli, przyjmując w ich poczet dzieci o cechach aryjskich. Zanim trafiły one do niemieckich rodzin, przechodziły proces germanizacji w specjalnych ośrodkach. Tam też uczono je dyscypliny, języka i robiono wszystko, by pozbawić je jakichkolwiek wspomnień. Dzieci odebrane polskim rodzinom były surowo karane za każde przewinienie, aby nie płakały, podawano im środki uspokajające w zastrzykach.
Gdy dziecko o aryjskim wyglądzie zaczęło posługiwać się językiem niemieckim, przekazywano je do adopcji niemieckim rodzinom. Te ostatnie bardzo często nie zdawały sobie sprawy, że stają się współuczestnikami przestępczego procederu. Wielu Niemców było bowiem przekonanych, że adoptuje niemieckie sieroty. Potwierdzały to perfekcyjnie sfałszowane dokumenty. Imiona dzieci przerabiano na język niemiecki, podobnie jak polskie nazwiska. Aby te identyfikowały się z nowymi personaliami, starano się zostawić 2-3 litery z pierwotnego nazwiska i w niewielkim stopniu modyfikować imiona.
Do jakich rodzin trafiały polskie dzieci?
Polskie dzieci, które trafiały do niemieckich rodzin, były różnie traktowane. Niektóre wykorzystywano jako darmową siłę domową do pomocy w gospodarstwie lub opieki nad przyszywanym rodzeństwem. Część dzieci jednak trafiała do kochających rodzin, w których można było liczyć na czułość i zainteresowanie. Nie wszystkie rodziny adopcyjne były bogate, ale większość żyła na zadowalającym poziomie życiowym.
Powrót porwanych dzieci do Polski
Gdy Armia Czerwona pokonała wojska hitlerowskie, sprawy kradzieży dzieci zaczęły wychodzić na światło dzienne. Problem ten zainteresował także Stany Zjednoczone i Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Rozpoczęto poszukiwania uprowadzonych dzieci i coraz częściej je odnajdywano. Po powrocie do Polski wiele z nich przeżyło prawdziwy dramat. Dzieci te czuły się bowiem Niemcami i na dodatek były emocjonalnie związane z rodzinami adopcyjnymi. Powrót do Polski dla wielu z nich okazał się wydarzeniem traumatyzującym. Musiały od nowa uczyć się języka i oswajać z nową dla nich tożsamością. Na dodatek rodzice biologiczni byli dla nich obcymi ludźmi.
Nie dla wszystkich dzieci powrót do Polski okazał się szczęśliwy. Dziewczynka odebrana babci była przerzucana pomiędzy domami dalszych krewnych niczym mebel. W końcu trafiła do polskiego domu dziecka, gdzie nie mogła liczyć na niczyją czułość. Dla owej dziewczynki dużo lepszym rozwiązaniem byłoby pozostanie z niemiecką rodziną adopcyjną.
Niemieckie rodziny bardzo różnie podchodziły do odebranych im dzieci. Część porozumiała się z biologicznymi rodzicami i odwiedzała swoje adopcyjne pociechy w Polsce. Inni zapraszali dzieci do siebie na wakacje i święta. Pozostali nie wykazywali zainteresowania pociechami, które zostały im odebrane.
Anna Malinowska – autorka wstrząsającego reportażu o dzieci z Lebensborn
Brunatna kołysanka to trudna i poruszająca lektura, Anna Malinowska ukazuje nam historie różnych dzieci poddanych germanizacji, które różnią się przebiegiem i zakończeniem. Jej książka skłania do refleksji i pokazuje, że wojna zawsze ma wiele ofiar. Brunatna kołysanka przedstawia także brutalną prawdę – w niektórych sytuacjach nie ma tak naprawdę jednego, dobrego rozwiązania. Dla części polskich dzieci wywiezionych do Niemiec powrót do Polski okazał się wybawieniem. Na miejscu czekała na nie kochająca rodzina, podczas gdy w III Rzeszy musiały ciężko pracować. Niestety, wśród dzieci przywiezionych do Polski po wojnie było też sporo sierot, które nie mogły liczyć na niczyje zainteresowanie. W ich przypadku lepszym rozwiązaniem mogłoby okazać się pozostawienie ich w niemieckich rodzinach adopcyjnych. Brunatna kołysanka to książka, która zmusza do refleksji i odpowiedzi na szereg trudnych pytań. Czyje dobro wybrać – dziecka, które odnalazło się w niemieckiej rzeczywistości i w ogóle nie zna polskiego czy rodziców, którzy rozpaczają po porwaniu pociechy?
Brunatna kołysanka to książka, która została napisana przystępnym językiem. Każdy, nawet osoba nieznająca dokładnie historii, może zrozumieć opisane w niej procedery. Anna Malinowska koncentruje się na ludzkich losach, dla niej ważniejsze od poczynań Himmlera jest to, czy dzieci odebrane niemieckim rodzinom odnalazły się w nowej rzeczywistości i jak zostały potraktowane przez polskich rodziców. W książce Brunatna kołysanka znaleźć można wiele czarno-białych fotografii ukazujących dzieci poddane procesowi germanizacji. Możemy śledzić, jak dorastały i zakładały rodziny. Na jednym ze zdjęć widać dwie starsze kobiety – polską i niemiecką matkę, które ewidentnie darzą się sympatią. Niektóre historie kończyły się happy endem…
Irmina Cieślik