Każdy z nas potrzebuje w życiu inspiracji, potrzebujemy duchowego przywódcy, kogoś, kto pokaże nam drogę. Równocześnie bardzo rzadko myślimy o sobie jako źródle inspiracji dla innych. Dlaczego?
Kobiece przywództwo to bardzo delikatna sprawa. Inne powiedzenie gorzko stwierdza, że gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść – kobiety mają problem, by zaakceptować przywództwo i dominację innej kobiety. Najlepiej czujemy się, gdy wszystkie jesteśmy jednakowo ważne, a to, że często jedna z nas ma głos decydujący wynika jedynie z tego, że jej na to pozwalamy, bo ją po prostu lubimy.
Nie jestem liderem…
O wiele częściej jednak borykamy się z przytłaczającym poczuciem, że nie mamy na nic wpływu. Nawet, jeśli ktoś przyjdzie do nas po radę, często z niej nie korzysta, albo tak naprawdę oczekuje od nas, byśmy za niego rozwiązali problem. Często zastanawiamy się, czy w ogóle coś znaczymy dla świata.
Psycholog Drew Dudley przytacza zabawną historyjkę, która mu się przytrafiła. W dniu, kiedy kończył uczelnię, podeszła do niego dziewczyna i powiedziała, że dziękuje mu za to, jak bardzo zmienił jej życie. To miłe, coś takiego usłyszeć, prawda? Okazało się, że gdy chciała zrezygnować ze studiów, Drew przypadkiem podszedł do nieznajomego chłopaka, który stał koło niej, dał mu lizaka i kazał oddać go dziewczynie, bo ładna a smutna.
Joanna Pastuszka-Roczek