Samowspółczucie w ostatnim czasie stało się niezwykle głośnym tematem. Każdy człowiek przeżywa różne trudności. Aby stawić im czoła potrzebna jest nie tylko odporność psychiczna, ale też życzliwe podejście do własnej osoby. Czym różni się samowspółczucie matyczne od ojcowskiego?
Spis treści:
- Na czym polega samowspółczucie?
- Czy współczucie to kobieca domena?
- Pierwiastek kobiecy i męski, który znajduje się w każdym człowieku
- Czym się różni samowspółczucie matczyne od ojcowskiego?
- Samowspółczucie ojcowskie źródłem motywacji
- Dlaczego oba rodzaje samowspółczucia są potrzebne?
Na czym polega samowspółczucie?
Nie wszyscy właściwie interpretują samowspółczucie. Niektórzy się przed nim wzbraniają, gdyż postrzegają je jako litowanie się nad sobą i nadmierne pobłażanie. Tymczasem pod tym terminem kryje się życzliwość, jaką okazalibyśmy przyjacielowi. Nie chodzi o to, aby nie przyznawać się do błędu i nie próbować go naprawić, gdy wina spoczywa po naszej stronie. Należy jednak unikać samobiczowania. Warto też spojrzeć na problem z szerszej perspektywy i okazać samemu sobie wcześniej wspomnianą życzliwość. Np. rozumiem, że jest mi przykro z powodu krytyki, jaka na mnie spadła, to nie było przyjemne doświadczenie. Było w niej trochę prawdy, ale sposób jej przekazania okazał się nieadekwatny do sytuacji.
Czy współczucie to kobieca domena?
Współczucie zwykło się postrzegać jako kobiecą domenę. W kulturze patriarchalnej to paniom przypisuje się empatię, czyli zdolność do współodczuwania. Bez niej rzeczywiście ciężko okazać komuś życzliwość i troskę. Niemniej mężczyźni nie przychodzą na świat pozbawieni możliwości odczuwania empatii. Oni również mogą praktykować samowspółczucia, choć ciężej im się na to zdobyć. Nawet kobiety mają problem, aby spojrzeć na siebie z większą wyrozumiałością. Przyjęło się bowiem, że ta stanowi wyraz słabości. W dzisiejszych czasach liczy się dążenie do bycia najlepszą wersją siebie. Niestety, ten perfekcjonizm często okazuje się zgubny. Osoby, które wykazują do niego tendencję, dużo gorzej znoszą krytykę i ewentualne porażki.
Pierwiastek kobiecy i męski, który znajduje się w każdym człowieku
Już Carl Gustav Jung zauważył, że każdy człowiek posiada dwa rodzaje energii: męską i kobiecą. Te wzajemnie się przenikają, zapewniając równowagę. W każdej kobiecie drzemie jakaś cząstka mężczyzny, a każdy mężczyzna ma w sobie fragment wewnętrznej kobiety. Ta sama zasada dotyczy samowspółczucia.
Czym się różni samowspółczucie matczyne od ojcowskiego?
Praktykując self-compassion, można zauważyć jak dwie energie się przenikają. Samowspółczucie matyczne opiera się na trosce i wyrozumiałości. Pozwala ono zadbać o swój dobrostan, np. po ciężkiej przeprawie z klientem, zachęca do wyjścia z przyjaciółką na ciasto, przygotowania smacznego obiadu, wzięcia aromatycznej kąpieli. Jednocześnie pozwala spojrzeć z łagodnością na swoje zmęczenie i brak energii niezbędnej do posprzątania mieszkania. Samowspółczucie matyczne dalekie jest od oceniania. Praktykując je, można czasem odpuścić sobie pewne rzeczy, aby stworzyć odpowiednie warunki do regeneracji.
Samowspółczucie ojcowskie źródłem motywacji
Samowspółczucie ojcowskie ma nieco inny charakter. Ono przede wszystkim zagrzewa do walki i stawienia czoła trudnościom. Np. jeśli pojawiają się trudności w pracy, to mobilizuje ono do poszukiwania wyjścia z sytuacji. Zawsze można wyjaśnić sprawę z przełożonym lub rozejrzeć się za innym miejscem zatrudnienia, w którym panuje bardziej życzliwa atmosfera.
Dlaczego oba rodzaje samowspółczucia są potrzebne?
Zarówno samowspółczucie matczyne, jak i ojcowskie jest potrzebne człowiekowi do prawidłowego funkcjonowania. Gdyby tylko miało ono charakter kobiecy, to swoim zasięgiem obejmowałoby wyłącznie troskę i wyrozumiałość. Nie pozwoliłoby ruszyć z miejsca. Samowspółczucie ojcowskie ma charakter motywacyjny i zachęca do działania.