Choć większość osób pragnie miłości i bliskości, to w rzeczywistości niektórzy robią wszystko, aby uniknąć zaangażowania. Wszystko jest w porządku do momentu, aż zrobi się nieco poważniej. Dlaczego boimy się zaangażowania?
Strach przed zaangażowaniem wynika z dzieciństwa
To, że boimy się zaangażowania, najczęściej wynika z naszego dzieciństwa. Nasi rodzice mogli przybrać wobec nas dwie postawy, które nie są dobre dla rozwoju dzieci. Jeśli matka lub ojciec wykazywali się skłonnością do nadmiernego kontrolowania poczynań dziecka, chcieli mieć nad wszystkim pieczę, wiedzieć, gdzie i z kim wychodzi, to w dorosłym życiu taka osoba będzie bała się zaangażowania. Po pierwsze, bliskość kojarzy jej się z nadmierną kontrolą, koniecznością spowiadania się z każdej decyzji i konsultowania każdego wyboru. Po drugie, taka osoba nie nauczyła się brać odpowiedzialności za swoje życie. Dotychczas to rodzic podejmował za nią wszelkie decyzje. Zanim taki człowiek cokolwiek wybrał, znał już opinię rodziców i musiał postępować zgodnie z ich zaleceniami. Po trzecie, taka osoba ma niską samoocenę. Boi się zaangażowania, bo nie ma na koncie żadnych osiągnięć. Dotychczas nie podejmowała samodzielnych decyzji, dlatego boi się, że nie poradzi sobie w związku. Jej niekompetencja w podejmowaniu własnych wyborów prędzej czy później wyjdzie na jaw.
Lęk przed bliskością jako mechanizm obronny
Drugi przypadek, w którym dorosły człowiek boi się zaangażowania, wynika z czegoś przeciwnego do pierwszej sytuacji. Taka osoba nigdy nie mogła liczyć na zainteresowanie rodziców. Ci pozostawali obojętni na jej poczynania, nawet jeśli coś zmajstrowała, uciekła z domu, upiła się do nieprzytomności. Takiej osobie zaangażowanie kojarzy się z bólem i cierpieniem. Będzie ona unikać uczuć oraz bliskości, ponieważ boi się, że nikt nie jest w stanie jej pokochać. Gdy tylko zbliży się do drugiego człowieka, ten odrzuci ją podobnie, jak w przeszłości zrobili to rodzice.
Naucz się samodzielnie podejmować decyzje
Czy osoba, która boi się zaangażowania, jest skazana na samotność? Okazuje się, że nie. Jako dorośli ludzie sami kierujemy swoim życiem i mamy ogromną moc sprawczą. Trzeba tylko uczciwie przyznać się przed samym sobą, z czego wynika nasz lęk przed zaangażowaniem. Jeśli rodzice byli kontrolujący, trzeba się od nich odciąć i wyprowadzić. Nie można z nimi konsultować swoich wyborów, trzeba bowiem wykształcić w sobie umiejętność podejmowania własnych decyzji i bycia asertywnym.
Brak zainteresowania rodziców świadczy źle wyłącznie o nich
Z kolei, gdy problem wynika z braku zainteresowania rodziców, to trzeba go samodzielnie przepracować, uświadamiając sobie, że nasi rodzice byli niewydolni wychowawczo. Co nie oznacza, że my się do tego przyczyniliśmy. Nic bardziej mylnego. To oni zawinili, dziecko nie było niczemu winne. Jest godne kochania i ktoś inny z pewnością doceni jego wartość, obdarzy takiego dorosłego człowieka o trudnym dzieciństwie bezwarunkowym uczuciem.