dlaczego-nie-jem-miesa

„Tak długo, jak człowiek będzie zabijał zwierzęta, ludzie będą zabijali się nawzajem. W istocie, ten kto zabija i zadaje ból, nie zazna radości i miłości.” – Pitagoras.

W przypadku zdeklarowanych mięsożerców, którzy twierdzą, że “tylko królik je sałatę”, spożyte mięso nigdy nie będzie więc do końca strawione, przez co będzie ono odkładać się i gnić w układzie pokarmowym. To z kolei nie tylko może budzić obrzydzenie, lecz przede wszystkim jest znaczącym czynnikiem chorobotwórczym.

Nie jem przyjaciół

Jeśli kogoś nie przekonuje powyższy argument i wciąż uważa, że zdrowsze jest dla niego spożywanie mięsa, powinien zastanowić się nad jeszcze jedną kwestią. Ile to “zdrowie” kosztuje tych, których zjada. I nie chodzi tutaj nawet o sam fakt, że jeden organizm żywi się kosztem drugiego, bo w przyrodzie drapieżnicy oczywiście występują.

Chodzi raczej o skalę zjawiska i brak poszanowania dla życia, które nie tylko kończy się przedwcześnie, ale któremu nawet nie dano się rozwinąć. Jako rasa (podobno) inteligentna, która rości sobie prawo do kontrolowania planety, powinniśmy więc mieć świadomość, że leżący na talerzu stek nie wziął się z powietrza, że jest on częścią istoty, która być może nigdy nie zaznała szczęścia. Zbyt wielkie słowa? Nie oszukujmy się, większość zwierząt, przeznaczonych na ubój, hoduje się w ponurych halach, z których nigdy się ich nie wypuszcza.

Zwierzęta trzymane są w ciasnych boksach, bez dostępu do świeżego powietrza, naturalnego światła oraz bez możliwości ruchu. Bo i po co hodowca ma sobie robić z tym kłopot? Dla niego najważniejsze jest to, żeby zwierzęta szybko urosły, aby w jak najkrótszym czasie, otrzymać możliwie największą ilość mięsa, z którego będzie miał zysk. To przecież jest biznes!

A. Złotkowska