HIV to wirus, który został zidentyfikowany i opisany w czasopiśmie naukowym w 1981 roku. 40 lat później świat skupia się na nowym wirusie – COVID-19. Co łączy oba patogeny? Dlaczego epidemia HIV znajduje się w cieniu epidemii COVID-19?
Polacy rzadko wykonują test na HIV
Polacy to jedna z nacji, która najłatwiej zaraża się wirusem HIV. Na dodatek wiele osób nie wie, że jest nosicielami wirusa HIV, przez co nie przyjmuje leków antyretrowirusowych i trafia do szpitala z pełnoobjawowym AIDS. Niestety, gdy proliferacja tego groźnego patogenu nie stanie się kontrolowana, dla chorego nie ma już ratunku. Na dodatek zaraża on kolejne osoby. Statystyki pokazują, iż tylko zaledwie 10% Polaków kiedykolwiek wykonało test na HIV. 90% nie czuje potrzeby badania się pod tym kątem. Niestety, epidemia COVID-19 sprawiła, że jeszcze mniej osób poddaje się diagnostyce. Liczba bezpłatnych badań w punktach odpowiedzialnych za profilaktykę AIDS spadła w minionym roku o połowę. Ludzie boją się zakażenia COVID-19, wielu Polaków unika placówek służby zdrowia. Ponadto w celu zminimalizowania ryzyka transmisji koronawirusa w punktach zajmujących się profilaktyką AIDS obowiązuje rejestracja telefoniczna na konkretną godzinę. Ludzie chcą wykonywać testy anonimowo, więc to ich odstrasza. Punkty zajmujące się profilaktyką AIDS zaczęły wydawać testy domowego użytku, te cieszą się całkiem dużą popularnością.
Czy w dobie epidemii COVID-19 Polacy mniej zarażają się HIV?
Z jednej strony możemy założyć, że Polacy mniej zarażają się HIV, ponieważ z powodu koronawirusa kontakty społeczne zostały dość mocno ograniczone. Kluby i dyskoteki są zamknięte, a tam wiele osób poznawało przygodnych partnerów seksualnych. Ponadto nie podróżujemy służbowo, a to właśnie podczas imprez integracyjnych wielu osobom puszczały hamulce. Z drugiej strony wielu Polaków chętnie korzysta z aplikacji randkowych i umawia się na seks w swoich mieszkaniach. To nadal niesie ryzyko zakażenia HIV.
Czy wirus HIV jest podobny do COVID-19?
Można by uznać, że coś jest nie tak, przecież na COVID-19 szczepionkę opracowano w ciągu 10 miesięcy, a wirus HIV pozostaje z nami od 40 lat i wciąż nie dysponujemy skuteczną szczepionkę. W tym miejscu warto zaznaczyć, iż choć oba patogeny należą do rodziny RNA-wirusów, to w rzeczywistości bardzo się różnią. Oba mutują, ale HIV mutuje szybciej, przez co trudniej opracować szczepionkę. Ponadto droga zakażenia jest tutaj inna – COVID-19 przenosi się kropelkowo, natomiast HIV przez zakażoną krew i płyny ustrojowe. W praktyce dużo łatwiej uchronić się przed HIV, stosując chociażby prezerwatywy, jednak wiele osób z nich rezygnuje. Należy także podkreślić, iż HIV przedostaje się do jądra komórkowego i pozostaje w naszych komórkach na zawsze, COVID-19 na razie nie posiada takich możliwości, dlatego organizm potrafi go zwalczyć. Szczepionka na koronawirusa powstała tak szybko, bo 17 lat temu w Azji rozprzestrzeniał się SARS. Śmiertelność była wysoka, więc zaczęto opracowywać szczepionkę na bazie mRNA. Teraz tylko nieco ją udoskonalono i trafiła ona do obrotu. Jeśli chodzi o HIV, to tutaj dysponujemy lekami antyretrowirusowymi, które skutecznie ograniczają proliferację, czyli namnażanie, patogenu. W rezultacie u osoby seropozytywnej nie rozwija się AIDS, nie zaraża ona też innych ludzi. W przypadku HIV można też zażywać profilaktycznie leki antyretrowirusowe, jednak na takie rozwiązanie decydują się nieliczni.
Piętnowanie osób zarażonych HIV i COVID-19
Gdy wirus HIV rozprzestrzeniał się w latach 80. w środowisku homoseksualistów i narkomanów, zaczęto stygmatyzować te grupy społeczne. W tamtym czasie uważano, że patogen przenosi się drogą kropelkową. Dziś już wiemy, że często zarażamy się nim na własne życzenie, stosując brudne igły, czy rezygnując z prezerwatywy dla większych doznań. COVID-19 rozprzestrzenia się droga kropelkową, jego transmisję możemy ograniczyć, nosząc maseczki i myjąc dłonie. Choć o infekcję dużo łatwiej, chociażby idąc do pracy, to tutaj także następuje stygmatyzowanie. Pacjent zero, który trafił do szpitala w Zielonej Górze, do dziś skarży się na to, że niektórzy omijają go szerokim łukiem, bojąc się zakażenia. Na początku epidemii ludzie chcieli wyrzucać ze swoich osiedli medyków, traktując ich jako chodzącą zarazę. Choć oba wirusy są różne, to widać, że nowy patogen uruchamia w ludziach pierwotne instynkty i prowadzi do zachowań dalekich od pożądanych.
Nierówny dostęp do diagnostyki HIV i COVID-19
Epidemia HIV i epidemia COVID-19 pokazują nierówny dostęp poszczególnych regionów świata do diagnostyki, szczepionek czy leków. Europę stać na szczepionki, testowanie i dezynfekowanie rąk w przestrzeni publicznej. Biedne kraje afrykańskie znajdują się w dużo gorszym położeniu. Na dodatek żyją głównie z turystyki, więc w dobie pandemii przyjmują u siebie zamożnych turystów, którzy nierzadko wraz z pieniędzmi przywożą im nowe mutacje koronawirusa. Europę stać też na leki antyretrowirusowe i rozpowszechnienie testów na HIV. W Afryce dostęp do prezerwatyw jest utrudniony. W Polsce można je kupić na stacji benzynowej, w kiosku i supermarkecie, a wciąż zdarza nam się uprawiać seks bez zabezpieczenia.