Raporty nie brzmią optymistycznie – nadal jesteśmy narodem z nadwagą, a zawał serca jest najczęstszą przyczyną zgonu. Warto byłoby zastanowić się z czego wynika tak zła kondycja naszego zdrowia, biorąc pod uwagę, że ostatnimi czasy panuje moda na zdrowie.
Jeśli faktycznie mieszkamy w miejscu, które jest pustynią fitnessu, to tym bardziej powinniśmy się cieszyć – oznacza to, że okolica sprzyja naturalnemu wysiłkowi fizycznemu i z pewnością obfituje w miejsca idealne do przebieżki, spaceru czy – w odpowiednich rejonach – wspinaczki czy pływania. Jedyne, co Cię może powstrzymać przed spacerem, to brak motywacji! Już po 20 minutach Twój organizm uwolni tyle zdrowej energii, co parę kostek czekolady.
Nie mam sprzętu
Jest to kolejna doskonała wymówka i kolejny grzech gimnastyczny. Tak łatwo nam uwierzyć, że tylko wyspecjalizowany sprzęt cudownie sprawi, że zaczniemy nabierać kondycji. Tymczasem dla chcącego nic trudnego, a sama kuchnia jest wypełniona zamiennikami sprzętu fitness. Wystarczy tylko odrobina inwencji i entuzjazm, a zwykłe patyki mogą zastąpić kijki do nordic walking, kilogram cukru – hantel, a niski stołeczek – step. A do ćwiczenia jogi wystarczy kawałek płaskiej powierzchni i kocyk.
Nie zapominajmy, że najwspanialszy sprzęt do ćwiczeń to Twoje dzieci – chwila zabawy z nimi może zastąpić niejedną godzinę na siłowni!
Wiem, co jem
Przekonanie, że wiemy wszystko na temat wartości odżywczych pokarmów, stosujemy przeróżne diety i zastanawiamy się ciągle CO jemy – nie wystarcza. Równie istotne jest ILE i KIEDY jemy. W polskich warunkach zalecenie dietetyczne “zjedz nieco większy posiłek około godziny 13-14” budzi uśmiech na twarzy. Polskie zakłady nie przewidują tzw. lunchu, a najczęściej pracodawca przyznaje jedynie ustawowy kwadrans na jedzenie w ciągu całego dnia pracy. Nic dziwnego, że przychodzimy do domu i zjadamy obfity posiłek – zwyczajnie jesteśmy głodni. Szczególnie, że zazwyczaj po pracy biegniemy na siłownię… ratujemy się fast foodami czy innymi daniami błyskawicznymi, co tylko pogarsza nasz stan.
Idealnym rozwiązaniem było by zjedzenie lekkiego obiadu zaraz po pracy, następnie wysiłek fizyczny a dopiero potem drugi lekki posiłek.
Joanna Pastuszka-Roczek