„Nie ma brzydkich kobiet, są tylko kobiety, które nie wiedzą, że są piękne” – powiedziała gwiazda legendarnego hitu kinowego „Przeminęło z wiatrem”, Vivien Leigh. Natomiast Marlena Dietrich twierdziła, że „ubiera się nie dla zdjęcia, nie dla mody, nie dla publiczności, nie dla mężczyzny”. Obie panie to dziś symbole mody europejskiej lat 30-stych XX wieku.
Marlena słynęła z kontrowersyjnych poglądów i zachowań, którymi czasami bulwersowała. Otwarcie przyznawała się do swojego biseksualizmu. Miała romans m.in. z pisarką Mercedes de Acosta, pisarzem Ernestem Hemingway’em, który pięknie powiedział o niej:
Jesteś jedyną kobietą, która wychodząc z samochodu, czyni ulicy zaszczyt, stąpając po niej.
i wojennym antybohaterem Polski Igo Symem. Jednak największą miłością jej życia, jak sama zawsze mówiła, był francuski aktor Jean Gabin. Po jego śmierci bardzo długo nosiła żałobę.
Była zdeklarowaną antynazistą. Przed wojną regularnie odrzucała propozycje powrotu do Niemiec i grania w filmach dla Hitlera, o którym odważnie powiedziała:
Hitler widział mnie w “Błękitnym aniele”, a teraz pragnie zobaczyć co mam pod bielizną. Dlatego chce opanować świat.
Podczas II wojny światowej opowiedziała się przeciw III Rzeszy Niemieckiej, występując na frontach dla amerykańskich żołnierzy. W kolejnych dekadach skupiła się na karierze estradowej.
Po wybuchu wojny wywołała wściekłość w Trzeciej Rzeszy, ponieważ opowiedziała się przeciwko swojej ojczyźnie, o której gorzko powiedziała:
Można urodzić się w Niemczech, ale niekiedy przykro przyznawać się do tego.
Za te słowa w Niemczech nienawidzono jej jeszcze przez wiele lat po wojnie. Podczas uroczystości w 100. rocznicę jej urodzin burmistrz Berlina, Klaus Wowereit, przeprosił aktorkę za to, że Niemcy nie docenili jej twórczości za życia.