Czy wiesz, że ewolucja tak nas zaprogramowała, aby w sytuacjach zagrożenia szukać wsparcia wśród innych ludzi? Nie bez powodu człowiek jest jednostką społeczną. Gdy żyliśmy w dżungli, jedna osoba nie potrafiła ustrzec się przed zagrożeniem. Potrzebowała do tego większej grupy. Niestety nie zawsze relacje międzyludzkie mają charakter wspierający. Czasem w drugiej osobie dostrzegamy zagrożenie. Jak działa trauma relacyjna?
Spis treści:
- Wspierające relacje międzyludzkie kontra toksyczny związek
- Związki przemocowe, czyli gdy bliskość staje się zagrożeniem
- Odizolowanie ofiary od bliskich, czyli przemoc domowa w praktyce
- Dlaczego trauma relacyjna utrudnia zakończenie związku?
- Współuzależnienie od sprawcy przemocy
- Lęk przed bliskością jako skutek traumy relacyjnej
- Jak zbudować zdrowe relacje międzyludzkie?
Wspierające relacje międzyludzkie kontra toksyczny związek
Teoretycznie relacja z drugim człowiekiem powinna nas wspierać i zwiększać szanse na przetrwanie. Gdy w naszym życiu dzieje się coś złego, automatycznie szukamy wsparcia u innych ludzi. Problemy w pracy, zdrada partnera, trudności z wynajmem lokalu pod działalność gospodarczą – w takich chwilach wielu z nas dzwoni do przyjaciół i krewnych, aby porozmawiać o kłopotach. Tak działa koregulacja, w sytuacjach zagrożenia próbujemy ukoić trudne emocje dzięki obecności innych ludzi. Często bardzo pomaga nam wspólna rozmowa.
Związki przemocowe, czyli gdy bliskość staje się zagrożeniem
Niestety czasem relacje międzyludzkie stają się siedliskiem patologii. Zamiast dawać nam poczucie bezpieczeństwa, wprowadzają nas w stan zagrożenia i niepokoju. Wykazują one charakter dysfunkcyjny. Taką dynamikę wykazują związki przemocowe. Może w nich zachodzić przemoc fizyczna, psychiczna, seksualna lub ekonomiczna. Związki przemocowe trudno rozpoznać na pierwszy rzut oka. Zazwyczaj rozpoczynają się całkiem niewinnie. Ba, mężczyzna zabiega o kobietę, okazuje jej troskę, a potem dąży do tego, aby wykluczyć ją z rynku pracy, pozbawić niezależności finansowej. Znęca się nad nią psychicznie i ekonomicznie, ale swoje zachowanie uzasadnia troską o jej dobro. Bardzo często nie tylko ofiara przemocy, ale również jej otoczenie daje się złapać na te tłumaczenia. Sprawca chce wprowadzić stan dezorientacji. Gdy ofiara przemocy przestaje wierzyć siebie, swoim zmysłom i konkluzjom, zaczyna ufać jemu. On może kierować jej życiem.
Odizolowanie ofiary od bliskich, czyli przemoc domowa w praktyce
Związki przemocowe często mają na celu odizolowanie ofiary od otoczenia – rodziny, przyjaciół, znajomych z pracy. Gdy jest ona sama ze sprawcą, zaczyna wierzyć w jego słowa. Nie ma też gdzie szukać oparcia, czułości czy uczucia, dlatego rozpaczliwie walczy o miłość kata. Więź z agresorem jest jednak patologiczna. Ona walczy o nią, żebrze o okruchy normalności i uczucia, jednak rzadko je otrzymuje. Te zazwyczaj przytrafiają się jej, gdy sprawca przemocy ma dobry humor lub ofiara chce odejść. Wówczas rozpoczyna się bombardowanie miłością. Kat jest w stanie zafundować swojej ofierze romantyczne chwile pełne uniesień. Robi to po to, aby ta od niego nie odeszła. Bardzo wiele kobiet daje się jednak nabrać na nagłą poprawę i to, że on rzekomo zrozumiał swoje błędy. Jednak gdy bombardowanie miłością przyniesie oczekiwane rezultaty, ona przestanie myśleć o rozstaniu, złe zachowania powracają.
Dlaczego trauma relacyjna utrudnia zakończenie związku?
Trauma relacyjna utrudnia zakończenie związku. Po pierwsze, ofiara przemocy nie ma oparcia w bliskich, jest zdana tylko na siebie i na sprawcę… On często przejął kontrolę nad rodzinnymi finansami, więc kobieta nie ma za co uciec i wynająć mieszkania. Poza tym doskwiera jej poczucie winy, że on sobie sam nie poradzi, że ona go krzywdzi swoim zachowaniem. Tak działa współuzależnienie i wieloletnia walka o jego uczucie. Ofiara przemocy nie wyobraża sobie, że mogłaby odejść od kata. Na dodatek często nie wierzy w siebie i w to, że sobie poradzi, bo przez lata była poddawana przemocy psychicznej. Ta miała ją pozbawić wiary w siebie i zazwyczaj przyniosła oczekiwane rezultaty.
Współuzależnienie od sprawcy przemocy
Trauma relacyjna to ogromne wyzwanie, z którym nie radzi sobie wiele kobiet. Muszą one zmienić swoje nastawienie. Nadeszła pora, aby zacząć myśleć o sobie, nie o nim. To jego sprawa i wybór, czy upije się na śmierć, czy wstanie rano do pracy, czy ugotuje sobie obiad. Po tym, co spotkało ofiarę przemocy, ta nie powinna się w ogóle przejmować sprawcą cierpienia. Bardzo często tutaj odzywają się też utopione koszty. Kobieta zabiegając o miłość partnera, sporo zainwestowała czasu i energii. W rezultacie nie chce teraz odchodzić. Warto jednak pamiętać, że utopione koszty to nic, przed nami jest całe życie i warto zrobić z niego użytek.
Lęk przed bliskością jako skutek traumy relacyjnej
Trauma relacyjna sprawia, że boimy się bliskości. Nie potrafimy nikomu zaufać. Boimy się, że inni ludzie mają złe intencje. Musimy jednak otworzyć się na zdrowe więzi i bliskość. Zdaniem psychologów warto robić to stopniowo, zaczynając od psychoterapeuty. To bezpieczna relacja, w której nic nam nie grozi. Z czasem zaczynamy też dostrzegać, że inni chcą nam pomóc. Sąsiadka dopytuje o nasze samopoczucie nie ze wścibstwa, lecz z faktu, że dostrzegła przemoc domową i pragnie nas wesprzeć.
Jak zbudować zdrowe relacje międzyludzkie?
Na szczęście trauma relacyjna nie odbiera nam szans na dobre relacje międzyludzkie. Jeśli zaczniemy stawiać na wartościowe znajomości z osobami, które szanują nasze granice i wykazują się empatią, możemy uzdrowić się i na nowo zacząć czerpać siłę z przyjaźni. Tak, jak pewni ludzie wnoszą to naszego życia toksyczne emocje, tak inni pomagają się z nich oczyścić.