Żyjemy w permanentnym stresie. Wynika to z różnych czynników. Z jednej strony doskwiera nam perfekcjonizm i pogoń za ideałem. Z drugiej okoliczności zewnętrzne stały się ostatnio niezwykle niesprzyjające. Wojna za wschodnią granicą, galopująca inflacja, strach przed brakiem ogrzewania i prądu – wszystko to odbiera nam zdolność trzeźwego myślenia i radość życia. Z jednej strony zamartwianie się ma nas ustrzec przed potencjalnym zagrożeniem. Z drugiej może doprowadzić do depresji. Duże znaczenie ma to, jak reagujemy na stres.
Spis treści:
- Dlaczego długotrwały stres jest szkodliwy?
- Zamartwianie się przygotowuje nas na najgorsze
- Jak reagujemy na stres? Zastyganie w bezruchu
- Ewolucyjna strategia obronna: uciekaj albo walcz!
- Sposoby na stres – przebywanie w gronie najbliższych
Dlaczego długotrwały stres jest szkodliwy?
Stres odgrywa ważną rolę z punktu widzenia ewolucji. Ma umożliwić nam szybką reakcję na potencjalne zagrożenie i zwiększenie szans na przetrwanie. Niestety, w XXI wieku rzadko chroni przed realnym zagrożeniem. Dużo częściej towarzyszy nam, gdy dopada nas zamartwianie się przyszłością i pojawiają się problemy w ważnych dla nas relacjach międzyludzkich. Długotrwały stres sprawia, że poziomy hormonów takich jak kortyzol, adrenalina i noradrenalina utrzymują się na wysokim poziomie. Skutkuje to spowolnieniem procesów trawienia i syntezy komórek odpornościowych. Czy wiesz, że długotrwały stres stoi za wieloma nieprzyjemnymi dolegliwościami, których nie powiązałybyśmy z tym stanem? Może powodować ból głowy, spadek odporności, drganie powiek, zgrzytanie zębami i depresję.
Zamartwianie się przygotowuje nas na najgorsze
Z drugiej strony zamartwianie się ma nas przygotować na najgorsze. Gdy snujemy czarne scenariusze, często też dostrzegamy potencjalne zagrożenie i możemy opracować strategię obronną. Np. zdajemy sobie sprawę z galopującej inflacji i odpuszczamy zakup rzeczy zbędnych, staramy się korzystać z promocji i kupować taniej np. żel do mycia twarzy czy płyn do czyszczenia podłóg. Możemy też podjąć się dodatkowych zleceń, które zapewnią nam nadprogramowy zastrzyk gotówki. Stres w niewielkich ilościach pozwala nam ustrzec się przed zagrożeniem. Problem pojawia się, gdy ma permanentny charakter. Dużo jednak zależy od indywidualnych predyspozycji i tego, jak reagujemy na stres.
Jak reagujemy na stres? Zastyganie w bezruchu
Jedną z ewolucyjnych strategii przetrwania jest zastyganie w bezruchu. Jakieś wydarzenie czy myśl po prostu nas paraliżuje. Nie jesteśmy w stanie zebrać myśli, wysłowić się, zjeść obiadu czy przygotować materiałów do pracy. Kiedyś zastyganie w bezruchu miało sens, gdyż sugerowało drapieżnikowi, iż ma do czynienia z mało atrakcyjną padliną. Istniało też spore prawdopodobieństwo, że ten nie dostrzeże człowieka pośród gęstych zarośli, gdy ten się nie porusza. Dziś zastyganie w bezruchu uchodzi za strategię nieadaptacyjną. Uniemożliwia nam bowiem podjęcie działania. Na szczęście pomagają głębokie wdechy i wydechy. Te wzmacniają działanie nerwu błędnego, dzięki czemu udaje nam się uspokoić.
Ewolucyjna strategia obronna: uciekaj albo walcz!
Uciekaj albo walcz – to chyba jedna z najczęściej znanych strategii obronnych. Hormony stresu takie jak kortyzol, adrenalina i noradrenalina sprawiają, że krew szybciej krąży w naszych żyłach, przez co możemy biec, ile sił w nogach. To pozwala nam umknąć przed napastnikiem lub zmierzyć się z nim w sposób bezpośredni. Adrenalina sprawia, że drobna kobieta jest w stanie odepchnąć od siebie znacznie silniejszego mężczyznę i uciec mu z pola widzenia. To właśnie ona odpowiada za ruch, refleks i szybkie podejmowanie decyzji, które ma bardzo instynktowny charakter. Niestety, wysoki poziom hormonów stresu, gdy utrzymuje się przez dłuższy czas, funduje nam spadek odporności i problemy trawienne. Jeśli twoją strategią obronną jest słynne: uciekaj albo walcz, idź odreagować stres na spacer, jogging czy jazdę na rowerze.
Sposoby na stres – przebywanie w gronie najbliższych
Co ciekawe, pod wpływem stresu możemy też szukać schronienia w bezpiecznej przystani wśród ludzi, którym na nas zależy. Np. gdy mamy problemy zawodowe, chętnie odwiedzamy przyjaciółkę czy babcię. Nawet krótki weekendowy wypad do pobliskiej miejscowości, gdzie możemy spotkać się z bliskimi, ma zbawienny wpływ na nasze samopoczucie. Uwalnia bowiem oksytocynę, czyli hormon przywiązania. Więzi międzyludzkie zwiększają też nasze szanse na przetrwanie. Świadomość, że mamy obok siebie kogoś, kto nas obroni i pomoże nam w trudnej sytuacji, działa niezwykle budująco na nasze morale. W związku z tym warto pielęgnować przyjaźnie i stawiać na takie, które opierają się na prawdziwej bliskości.