Wszyscy specjaliści powtarzają – dla zdrowia najlepsze jest regularne pokonywanie znacznych odległości na świeżym powietrzu – spacerując, biegając, pływając lub jeżdżąc na rowerze. To takie skuteczne – tylko dlaczego takie nudne?
Dreszczyk emocji sprawia, że zupełnie nie czujemy pokonanych kilometrów – nasz mózg jest zajęty nie wysiłkiem, a myśleniem o odnalezieniu właściwej drogi.
Podczas tego rodzaju organizacji treningu warto mieć przy sobie telefon komórkowy (na wszelki wypadek, by w każdej chwili móc wykonać telefon do zmotoryzowanego przyjaciela, mogącego wybawić nas z opresji). Tego typu treningów nie polecam zimą, co może być niebezpieczne. W ujemnych temperaturach zgubienie połączone ze zmęczeniem, przepoceniem, w końcu zatrzymaniem się w mokrym ubraniu grozić może nie tylko utratą zdrowia, ale i życia.
Szukaj zamkniętej przestrzeni
Otwarte przestrzenie: dawne poligony, bezkresne niskie łąki i pola, trasy wyglądające po horyzont jak pustynie, są mordęgą dla psychiki. Nie tylko na odludnych obszarach, ale nawet w dużych miastach np. na wałach nad rzeką w mieście. Szukajmy zamkniętych przestrzeni. Gęsty las, park, miejska dżungla są rajem dla biegaczy, rowerzystów, nordików i innych amatorów aktywności wytrzymałościowych.
Stara znana, dobrze wydeptana trasa. Tu ćwiczy się najfajniej, bo z poczuciem bezpieczeństwa, wiedząc dokładnie, gdzie leży każdy kamień, mogąc dobrze rozłożyć siły. Czasami jednak i jej można mieć dość.
dr Paweł F. Nowak