W ogóle mogłoby się wydawać, że miłość przychodzi od razu. Jak jej nie ma, to możemy się tylko przyjaźnić z facetem. Życie pisze jednak zaskakujące scenariusze. Jak zacząć się spotykać ze swoim najlepszym przyjacielem?
Zacznij z nim flirtować
Musisz spróbować z nim trochę poflirtować, aby zobaczyć, czy on w ogóle jest tobą zainteresowany jako kobietą. Twój najlepszy przyjaciel może bowiem widzieć w tobie siostrę i wtedy nic nie zdziałasz. Powiedz mu, że jego umięśnione ramiona wyglądają perfekcyjnie w nowej, opiętej koszuli. Jeśli przyjmie komplement z zadowoleniem i też zacznie cię komplementować, to punkt dla ciebie.
Upewnij się, jak dobrze go znasz
Jeśli to tylko kumpel, z którym wychodzisz na imprezy, to nie znasz go za dobrze. Nie ma w tym nic oryginalnego, w końcu podczas tańców się nie rozmawia. Jak znasz dobrze swojego przyjaciela, wielokrotnie ci pomógł, gdy znalazłaś się w trudnej sytuacji, to masz świadomość, że jest dobrym materiałem na faceta. Kumpel od imprez może cię jeszcze nie raz negatywnie zaskoczyć.
Bądź szczera
Warto powiedzieć mu wprost, że coś do niego poczułaś i chciałabyś zbudować z nim związek, ponieważ świetnie do siebie pasujecie pod wieloma względami. On to albo przyjmie albo odrzuci. Musisz być gotowa na wszystko, w tym zerwanie kontaktu z jego strony.
Nie wciągaj w to wspólnych znajomych
Nie traktuj ich jak posłańców, którzy mają wybadać teren. To, co dzieje się między wami, to wasza sprawa. Nie oczekuj, że wspólna znajoma zacznie cię wychwalać podczas rozmów z nim albo tworzyć podwaliny pod wasz związek.
Bądź gotowa na rozczarowania
Dobra komunikacja jest bardzo ważna w związku, ale jeśli nie idzie w parze z chemią i dobrym seksem, to nie wystarczy. Bądź gotowa na to, iż pierwsze wspólne noce mogą cię mocno rozczarować. W końcu każdy lubi w łóżku zupełnie co innego.
Wszystko stanie się trudniejsze
Pamiętaj, że w każdym związku, nawet tym stworzonym przez przyjaciół, jest miejsce na zgrzyty i nieporozumienia. Ty będziesz chciała jednego, on drugiego. Zacznie się szukanie kompromisów.
