Wiele kobiet w obawie przed zniszczeniem sobie fryzury rezygnuje z nakrycia głowy. Jesień tymczasem nie próżnuje i zaskakuje nas nagłymi zmianami temperatur. A gdyby tak pogodzić modę, zdrowie i wygodę?
Staramy się unikać mocno postrzępionych, wełnianych beretów. Sezon to kolory i kształty złotej, polskiej jesieni, a więc gładkich kasztanów, żołędzi, kolorowych liści. Unikaj puchatych nakryć głowy zawsze, kiedy Twoja fryzura jest nastroszona – inaczej Twoja głowa będzie się wydawać dwa razy większa.
Szalików czar
Zanim sięgniemy po wełniane szaliki, jesienią stawiamy na długie, materiałowe chusty i szale. Proponujemy jednak rozwiązanie, które w tym sezonie wraca do łask – szale tak długie, że można nimi owinąć głowę. Wiele pań boi się eksperymentować z szalami, gdyż obawiają się etykietki baba ze wsi i skojarzeń ludowych. Innym kojarzy się chusta na głowie z osobami chorymi na raka.
Podstawowym błędem, który owe skojarzenia nieprzyjemne wywołuje, jest zakładanie szala ciasno na głowę i stosowanie mocnych węzłów pod brodą. Nie tylko psujemy naszą fryzurę, ale faktycznie wyglądamy nie na czasie.
Do zawijania głowy służą szale, które są nie tylko dłuższe, ale i szersze, niż te, które zawiązujemy na szyi. Odpowiednia długość jest wtedy, kiedy po zawinięciu głowy jeden koniec szala zwisa nam poniżej połowy pleców, a drugi całkowicie zakrywa biust. Taki szal powinien mieć frędzle jedynie na końcach (a najlepiej – wcale), a chusta – tylko na rogach.
Joanna Pastuszka-Roczek