Musi być bogaty jak Donald Trump, przystojny jak Rui Patricio, mieć bogate posiadłości niczym Cristiano Ronaldo i być inteligentny jak Janusz L. Wiśniewski. To oczywiście fałszywe przekonanie, które pokutuje w świadomości wielu mężczyzn. Zapraszamy na cykl: kobiecym okiem. Takich mężczyzn pragną panie – przekonaj się sam.
Zawsze miałam słabość do modnie strzyżonych brunetów. Ważne, aby mieli czarne oczy, ciemny, gęsty zarost, ale nie brodę drwala, ta druga mnie stanowczo odrzuca. Najlepszy jest kilkudniowy, czarny zarost, który wygląda męsko, ale nie zniekształca rysów twarzy i nie postarza. Twarz, to pierwszy element, na jaki zwracam uwagę, poznając faceta. Ona musi być szczupła i symetryczna. Wiem, że to niezbyt często spotykana preferencja, ale naprawdę o wiele bardziej podobają mi się szczupli mężczyźni, niż tacy dobrze zbudowani. Przy nich paradoksalnie czuję się bezpieczniej. Może to dlatego, że mój tato przez wiele lat był szczupły i potrafił zapewnić naszej rodzinie poczucie bezpieczeństwa. Koleżanki śmieją się, gdy mówię im, że jakiś znany przystojniak jest spoko, ale za bardzo rozbudowany jak dla mnie, bo wolę szczupłych. Wzrost nie ma dla mnie większego znaczenia. Mam natomiast dużą słabość do owłosionych nóg i klat. To takie seksowne i podniecające. Mężczyzna hojnie obdarzony ciemnym owłosieniem kojarzy mi się z kwintesencją męskości. Lubię, gdy zakłada krótkie spodenki i eksponuje swoje nogi. Poza tym zwracam uwagę na inteligencję, nie musi mieć ukończonych studiów, ale muszę mieć, o czym z nim porozmawiać. Ważne, aby posiadał własną pasję i potrafił mnie nią zainteresować – Marlena.
Lubię niebieskookich blondynów, gładko ogolonych, którzy są wysocy, minimum 185 cm wzrostu. Muszą lubić aktywność fizyczną tak jak ja. Lubię, jak mają wyraźnie zarysowaną szczękę, która zwiastuje wysoki poziom testosteronu. Poza tym cenię sobie u mężczyzn poczucie humoru. W ogóle nie wyobrażam sobie, że miałabym spędzić życie z kimś, kto jest bardzo poważny i uprawia czarnowidztwo. Z miejsca zabiłby mój optymizm i energię życiową – Dorota.
Ciemne włosy, jasne oczy i blada cera. Do tego minimum 190 cm, dobra muskulatura i wysoka pewność siebie. Tak, nie wyobrażam sobie faceta, który się boi podejść i zagadać do kobiety. Nie jestem aż tak odważna, aby to zrobić. W ogóle uważam, że pomimo równouprawnienia, to faceci powinni zdobywać swe wybranki. Jeśli facet czeka, aż to ja zakręcę się wokół niego, może się nigdy nie doczekać – Malwina.
Wyrzeźbione plecy i tors, do tego seksowny, męski tyłeczek i jestem ugotowana. Mam słabość do męskich cech sylwetki. Im są lepiej wyeksponowane, tym moje pożądanie narasta. Powinien być o 10 cm wyższy ode mnie, może trochę więcej, ale 10 cm to minimum, abym mogła przy nim założyć buty na obcasie – Jowita.
A mnie pociąga męski uśmiech i to coś w oczach. Mam słabość do niebieskich tęczówek, ale brązowe też mogą być, gdy właściciel okaże się interesujący. Ważne, aby trafić na mężczyznę z pasją, który lubi o niej opowiadać i nie jest nudny. Nie chciałabym być z kimś, kto nie ma żadnych zainteresowań. Podoba mi się też bezpośredniość, która okazuje się być zanikającą cechą pośród mężczyzn. Faceci w ogóle nie umieją mówić wprost, o co im chodzi. Coraz częściej strzelają fochy i zachowują się jak kobiety – Maria.
W ogóle nie byłabym sobą, gdybym nie powiedziała, że patrzę też na wygląd. Facet nie może mieć nadwagi, dobrze, gdy jest umięśniony i potrafi mnie podnieść. Nie patrzę na zarobki, ale nie może być po zawodówce, bo zwyczajnie nie znajdziemy wspólnych tematów do rozmów. Na pewno dobrze byłoby, gdyby umiał się ubrać i miał dobry gust. Ale nad tym można popracować. Gorzej, gdy rzadko się kąpie i jeszcze rzadziej pierze ubrania. Widziałam kiedyś w autobusie niezłe ciacho, od którego zionęło odorem tygodniowego niemycia – Grażyna.