Żeby przebudować skórę, trzeba ją uszkodzić – ta prosta zasada, sformułowana przez dr. Desmonda Fernandesa, trafnie opisuje działanie wielu nowoczesnych terapii rewitalizujących. Jedną z nich jest coraz bardziej popularne mikronakłuwanie.
Zabiegi wykonywane tą techniką mogą wyglądać nieco makabrycznie. W rzeczywistości są jednak nie tylko efektywne, ale też bardzo bezpieczne. Oczekiwania wobec współczesnej kosmetyki są coraz wyższe. Poszukujemy najskuteczniejszych metod rewitalizacji skóry, ale równie ważne jest dla nas utrzymanie uzyskanych efektów. Służyć temu powinna zarówno pielęgnacja gabinetowa, jak i domowa. Uzupełnieniem zabiegów są odpowiednio dobrane dermokosmetyki. Mimo ich coraz większego zaawansowania, nadal nie umożliwiają one przebudowy na poziomie skóry właściwej czy tkanki podskórnej. Dlatego stosujemy je tylko dla wzmocnienia i utrzymania efektów.
Planując terapię, możemy wybierać pomiędzy technikami fotooptycznymi, radiofrekwencją, biostymulacją oraz metodami wykorzystującymi naturalną reakcję na uraz, do których należy mikronakłuwanie. Jego zaletą jest przewidywalność rezultatów oraz bezpieczeństwo – przez dwanaście lat stosowania tej techniki ani razu nie zdarzyło mi się doprowadzić do powikłań. Dlatego jest to jeden z podstawowych elementów mojej pracy. Opracowując kilkuletni plan zabiegów dla danej pacjentki, standardowo uwzględniam w nim mikronakłuwanie w domu i w moim gabinecie.
Na czym to polega?
Mikronakłuwanie jest formą klasycznej mezoterapii (w odróżnieniu od tzw. mezoterapii bezigłowej) – to znaczy, że polega na wbijaniu igły w skórę. W tej technice wykonujemy jednak dziesiątki tysięcy maleńkich ukłuć, posługując się specjalnymi rollerami wyposażonymi w mikroigły (może ich być od kilkudziesięciu do kilkuset). Zabieg ten może służyć dwojakim celom, w zależności od długości igieł.
Płytkie mikronakłuwanie, poprzedzające nakładanie preparatów kosmetycznych, spełnia rolę promotora, czyli umożliwia wnikanie substancji aktywnych w głąb skóry. Natomiast głębokie nakłucia dodatkowo wywołują fizjologiczną reakcję skóry na uraz, a w efekcie – przebudowę tkanek. Zwiększa się ilość kolagenu w skórze i grubość naskórka. W ten sposób możemy częściowo zniwelować objawy starzenia się skóry, efekty działania grawitacji, a także zredukować zmiany, takie jak rozstępy czy trądzik zaskórnikowy. Przy umiejętnym znieczuleniu mikronakłuwanie można też zastosować w terapii łysienia.
Cele zabiegu a długość igieł
Wprowadzenie substancji aktywnych w głąb skóry zawsze wymaga zastosowania promotorów przenikania, które pomagają nam przedostać się przez warstwę rogową naskórka. Najprostszym z nich jest właśnie mikronakłuwanie. Jego głębokość zależeć powinna od celów, które chcemy osiągnąć.
dr Artur Markowski