Pozytywne myślenie kojarzy się zazwyczaj ze stawaniem przed lustrem, patrzeniem sobie w oczy i powtarzaniem w kółko, że wszystko będzie dobrze. Żeby to było takie proste! Na szczęście pozytywnego myślenia da się nauczyć.
Po czwarte: medytacje. Dla niektórych będzie to sport, dla innych ćwiczenia relaksujące, mantry, modlitwa. Ważne, żeby dziesięć minut dziennie poświęcić na obracanie w myślach jednej, spokojnej, bezpiecznej myśli, znanych słów, liczenia oddechów.
Na koniec – najważniejsze! Akt spontanicznej uprzejmości. Nie czekaj na okazję, by być dla kogoś miła, nie bądź dobra tylko po to, by inni Cię docenili, pochwalili, byli wdzięczni. Spontaniczna uprzejmość to działanie, które nie przyniesie nam żadnych korzyści oprócz dobrego samopoczucia. Niech to będzie wrzucenie komuś do skrzynki sympatycznego liścika, wytarcie ławki w parku, uśmiechniecie się do obcej osoby w autobusie, powiedzenie „dziękuję” pani na kasie w supermarkecie, pochwalenie czyjejś fryzury, ubrania.
Spontaniczna uprzejmość jest niesamowicie mocnym motorem pozytywnego myślenia. Przede wszystkim – niesiemy radość innym, a tego nigdy za dużo. Na nowo odkrywamy urok życzliwości i radości chodzenia po ulicach. Inni ludzie przestaną nam się wydawać wrodzy.
Pozytywnie do dzieła!
Joanna Pastuszka-Roczek