Mówienie o śmierci ma bardzo wiele aspektów. Zależy bowiem kto mówi, kiedy mówi, co i jak mówi. Co innego jeśli wypowiada się osoba dojrzała, mająca świadomość upływającego czasu i pragnąca rozważyć nieuchronność śmierci z kimś bliskim; co innego kiedy mówi nastolatek, zawiedziony młodzieńczą miłością.
Kiedy potrzebna jest pomoc?
Musimy uznać, że jeśli rozmowy te przeniknięte są lękiem, obawą, rozpaczą, żalem, agresją – to potrzebna będzie interwencja. Najpierw własna, a w razie utrzymywania się negatywnych emocji – także specjalistyczna.
Skupmy się jednak na drugiej ewentualności – kiedy czujemy, że rozmowy te wynikają z treści przeżywania, którymi mąż pragnie się z Tobą podzielić.
Skąd bierze się mówienie (więc i myślenie) o śmierci?
Faza życia do ok. 60 roku życia zwana jest średnią dorosłością. Wielu psychologów wyróżnia zadania, jakie powinniśmy rozwiązać w danej fazie życia, by móc bezkonfliktowo przejść do następnej. Dla tej fazy, zdaniem Junga, zadaniem jest m.in. przejście do fazy transcendencji. Rozumie on przez to:
- dobrowolną rezygnację z zdążeń młodości,
- osiągniecie pełniejszej świadomości,
- zjednoczenia ze światem i jego procesami,
- przekazanie spuścizny przyszłym pokoleniom,
- poszukiwanie sensu życia.
Widać więc na tym przykładzie, iż w powyższych czynnikach zdrowego, normalnego, przystosowawczego przeżywania – zagadnienie śmierci przewija się wielokrotnie.
Jak rozmawiać o śmierci?
- Po pierwsze nie wpadajmy w panikę i dajmy sobie prawo do rozmów na ten temat. Dzisiejsza kultura robi bowiem wszystko, by wyprzeć trudne zagadnienia z należnego im publicznego miejsca. Śmierci więc nie widać, nie mówi się o niej, nie pokazuje, a spiera na margines do szpitali, domów opieki. W wielu jednak osobach po przekroczeniu połowy życia rodzi się potrzeba uczynienia bilansu i rozważań na tematy umierania i tego ‘co potem’. Dlatego jeśli Twój partner ma taką potrzebę to nie bagatelizuj jej, nie mów że jeszcze ni pora by o tym rozmawiać, że jeszcze tyle życia przed wami, że nie ma się czym martwic, czy nie masz ochoty o tym słuchać.
- Po drugie postarajcie się o pozytywny bilans swojego dotychczasowego życia. Co dobrego udało nam się osiągnąć? jakie podjęliśmy starania? Co nam się udało? Co jeszcze możemy zdziałać? Ponieważ życie obfituje zarówno i sukcesy, jak porażki, smutki i radości – warto nie “dołować” się, tym co w życiu było przykre, ale skupić się na pozytywnych aspektach.
- Po trzecie, jeśli partner ma taka potrzebę można podjąć próbę uporządkowania spraw wokół zagadnienia śmierci. Zbyt często bowiem odrzucamy bardzo ważne potrzeby naszych bliskich dotyczące ich pogrzebu, sposobu i miejsca pochówku, testamentu id. Jeśli mąż chce o tym rozmawiać – nie należy tego deprecjonować.
Jak zaakceptować myśl o śmierci?
Na koniec warto jeszcze podkreślić, że akceptacja śmierci, pogodzenie się z naturalnym kręgiem życia, w jaki wszyscy jesteśmy wpleceni przebiega łatwiej, kiedy mamy świadomość, że „coś po nas zostanie”. Każdy rozumie to inaczej: jako dorobek naukowy, miłości dzieci, wdzięczność wnuków, wytwory naszej pracy i starań, wartości materialne i wiele innych.
Warto więc zadbać o ten spokój sumienia, jaki zapewnić sobie można poprzez poczucie, że nie odchodzimy nie zostawiwszy po nas śladu. A kiedy już pomyślimy o śmierci ze spokojem – warto pamiętać, że przed nami jeszcze druga połowa życia (ta lepsza, bo w pełni świadoma) i to, co z nią uczynimy, zależy tylko od nas samych
Joanna P.