Justyna Moraczewska zaprosiła do rozmowy 5 zwykłych kobiet, które przeszły przez piekło, jakim jest przemoc domowa. W oparciu o ich doświadczenia napisała książkę Moja siła. To tytuł, który powinna przeczytać każda z nas. Na przemoc domową jesteśmy bowiem narażone, niezależnie od statusu materialnego i pozycji społecznej.
Przemoc domowa to nie tylko problem ludzi z marginesu społecznego
Mogłoby się wydawać, że przemoc domowa stanowi domenę osób z marginesu. Bohaterki książki Moja siła pokazują, że to bardzo stereotypowe podejście do problemu. Przemoc domowa dotyka bowiem influencerki, a nawet właścicielki własnej agencji PR. Kobiety, które same na siebie zarabiają. Niektóre ślepo kochają, drugie boją się rozstać ze swoim oprawcą, bo nie chcą, aby dziecko wychowywało się bez ojca.
Sygnały alarmowe, których nie powinnyśmy lekceważyć
W książce Jusytyny Moraczewskiej pt. Moja siła zaznaczono niektóre wydarzenia jako alert. To bardzo dobry pomysł, ponieważ zwraca uwagę na zachowania mężczyzn, po których powinna nam się włączyć czerwona lampka i chęć ucieczki. Jedna z bohaterek wyparła ze swojej świadomości fakt, że partner uderzył ją w twarz. Tłumaczyła go, że był wtedy tak pijany, iż nie wiedział, co czyni. Gdy pewnego dnia podczas pierwszego lockdownu zostaje tak pobita, że jej córka jest przerażona, nadal nie chce zgłosić sprawy policji, bo się wstydzi. Na szczęście jej siostra sama uruchamia lawinę działań, angażując w sprawę policję.
Brak miłości w domu rodzinnym zwiększa ryzyko, że padniemy ofiarą przemocy
Druga z bohaterek doświadczyła przemocy od mężczyzny, który tak dobrze się zapowiadał. Sama pochodziła z niezbyt zamożnej rodziny, gdzie panował zimny chów. Gdy zainteresował się nią mężczyzna i za wszelką cenę dążył do spotkań, zaczęło jej to imponować. Wreszcie ktoś wzmocnił jej kruche poczucie własnej wartości. Kobieta nie dostrzegała przez to sygnałów alarmowych. Mężczyzna był nachalny, co już mogło świadczyć o próbie przejęcia kontroli. Ponadto po każdej wspólnej nocy uciekał nad ranem do swojej mamy, aby ta nie zauważyła, że nocował poza domem. Przez długi czas to partnerka go utrzymywała. Gdy sytuacja się odwróciła i on dostał stypendium we Francji, była ona zdana wyłącznie na siebie. Partner skąpił jej pieniędzy nawet na jedzenie. Mimo to nie rozstała się z nim, tylko trwała u jego boku, bo zbyt wiele zainwestowała w tę znajomość. Gdy spotkała prawdziwą miłość, porzuciła go, ale gdy straciła ukochanego w wypadku, ten swoją natarczywością ponownie ją do siebie przekonał. Ona weszła w ten związek, chociaż wiedziała już, czego może się spodziewać. Niestety, wiele kobiet wybiera dobrze znane zło od nieznanego.
Przemoc pozbawia nas godności i poczucia bezpieczeństwa
Choć każda rozmówczyni Justyny Moraczewskiej przeżyła nieco inną historię, to wszystkie je łączy zamach na wolność osobistą kobiety i jej godność. Sprawca przemocy nie zawsze musi bić. Może znęcać się nad swoją partnerką psychicznie lub ekonomicznie. Każde z tych działań pozbawia ją poczucia bezpieczeństwa i podkopuje jej samoocenę. Choć w takiej sytuacji logicznym rozwiązaniem wydaje się rozstanie, to wiele kobiet nie decyduje się na nie. Panie boją się samotności, tego, co powiedzą inni, pogorszenia statusu materialnego i odebrania dziecku ojca. Ponadto im dłużej trwa związek oparty na przemocy, tym trudniej z niego wyjść. Ofiara bowiem przyzwyczaja się do tej chorej sytuacji, ponadto pozwoliła sobie wmówić stos bredni podczas licznych awantur. Jest skutecznie zastraszona, a jej samoocena całkowicie zniszczona.
Każda z nas może przerwać krąg przemocy
Moja siła pokazuje jednak, że każda z nas może przerwać krąg przemocy. Nie ma znaczenia nasz wiek, status materialny czy społeczny. Rozstanie z katem nigdy nie jest łatwe, ale to najlepsze, co można zrobić dla siebie i swoich dzieci. Bohaterkom książki Moja siła, to się udało, choć nie każda z nich miała własną firmę i mnóstwo oszczędności. Każda z nas może zatrzymać przemoc, nie zgadzając się na nią.