Wydaje się, że nie ma nic prostszego, niż chodzenie z kijkami po trawie czy chodniku. W końcu co to za filozofia – chodzić i machać rękami? Tymczasem wielu początkujących chodziarzy popełnia błędy, które odbijają się na efektywności treningu. Jak się ich ustrzec?
Wbijanie tyczki
Drugim częstym błędem jest chodzenie z kijkami tak, jakby chciało się wbić w ziemię tyczkę podtrzymującą pomidory. Wyciągamy rękę do przodu za daleko i wbijamy kij pod kątem prostym, co powoduje szybkie zmęczenie barków i pleców, nie mówiąc o tym, że wymuszamy nienaturalnie długi krok.
Kije powinno się wbijać tuż przy stopie, a więc pod kątem mniej więcej 60 stopni. Należy pamiętać, żeby nie chodzić z kijami zbyt oddalonymi od boków ciała – wbicie powinno się znajdować jak najbliżej zewnętrznej strony stopy.
Problemy z rękami
Błędy popełniamy również przy trzymaniu kijków. Nie musimy zaciskać kurczowo dłoni na uchwycie – specjalne “uszka” założone na nadgarstek chronią go przed upuszczeniem. Proces otwierania dłoni, kiedy się odpychamy, pozwala na dopłynięcie krwi do palców i rozluźnienie mięśni. Dzięki temu nasze dłonie nie będą sztywne i obolałe.
Dłonie powinniśmy zaciskać w momencie wbicia kijka i pierwszej fazie odpychania się – dzięki temu nasz krok nabierze sprężystości. Nie popadnijmy w drugą skrajność, jaką jest zbyt luźne trzymanie uchwytu w momencie wbicia. Kijek powinien swobodnie “zostać” za nami, aż utworzy kąt około 45 stopni, wtedy chwytamy go, podnosimy w okolice stopy, odbijamy się i puszczamy swobodnie.
Joanna Pastuszka-Roczek