Nietrzymanie moczu od zawsze było traktowane jak tajemnica Poliszynela. Ta bardzo intymna i krępująca dolegliwość dotyka dwukrotnie częściej kobiety niż mężczyzn. Codzienny dyskomfort towarzyszący, przy każdej czynności – nawet tej najprostszej – jest dla osób zdrowych niewyobrażalny. A dlaczego?
Wiecie jak bardzo uciążliwe jest noszenie wkładek w upalne dni? Jakim obciążeniem psychicznym jest świadomość, że podbiegając do autobusu, śmiejąc się lub kichając, czujesz, że w każdej chwili możesz ‘popuścić’? Dyskretnie ściskasz nogi, myśląc o tym, że już czas zmienić wkładkę i zastanawiasz się czy aby inni nic nie czują. O szalonej przygodzie i spontanicznym seksie na wycieczce rowerowej można już tylko pomarzyć.
Zarówno stres fizyczny jak i psychiczny wyczerpują nas każdego dnia coraz bardziej. Osoby, którym nie jest obce to zagadnienie zapewne niejednokrotnie zastanawiały się „czy tak ma już zostać do końca moich dni?”.
Otóż nie! Współczesna medycyna dysponuje wieloma metodami, dzięki którym możemy wzmocnić mięśnie naszego pęcherza (mięśnie Kegla) – to właśnie one odpowiadają za tą uciążliwą dolegliwość.
Nietrzymanie moczu może dotknąć każdego niezależnie od wieku. U młodych kobiety po porodzie powodem są osłabione mięśnie pęcherza, które nie spełniają prawidłowo swojej funkcji. Panie w okresie menopauzalnym cierpią na tę dolegliwość na skutek zmian hormonalnych – takich jak np brak hormonów żeńskich (estrogenów). W wieku starczym przyczyną nietrzymania moczu najczęściej jest zwiotczenie mięśni.
Mężczyźni – wprawdzie rzadziej niż kobiety – również borykają się z podobnymi problemami. W ich przypadku częstym powodem tej dolegliwości jest zmniejszone wydzielanie androgenów przez jądra i korę nadnerczy. Panowie są w tej kłopotliwej sytuacji, iż w przeciwieństwie do kobiet, które dysponują szeregiem wkładek, panom zostają pampersy lub naprawdę grube podkłady. Nie trzeba wspominać chyba już o dyskomforcie, który odczuwa nasz mężczyzna, żyjący ze świadomością, że musi chodzić na co dzień w pampersie. Toż dla niego to jakiś horror – bo na pewno się z tym faktem nie pogodzi.
Beata Król