Kremy, balsamy czy szampony kupowane w sklepie są pełne substancji chemicznych, konserwantów i sztucznych dodatków, które podrażniają i wywołują alergie. Ostatnie badania dowodzą, że stosowanie takich preparatów na dłuższą metę może prowadzić nawet do chorób nowotworowych lub zmian genetycznych (zwłaszcza u kobiet w ciąży). Jak temu zaradzić? Zrobić sobie własny krem!
Moda na produkcję domowych kosmetyków rozprzestrzenia się bardzo szybko i wzrasta wraz ze świadomością ekologiczną i prozdrowotną. Okazuje się, że nie jest to takie trudne, można zrobić krem we własnej kuchni (wcale nie potrzeba laboratorium chemicznego!), a na dodatek nie jest to aż tak drogie. Kobiety coraz chętniej i częściej sięgają po własne składniki, co doskonale widać w Internecie – stron i for dyskusyjnych z przepisami na kosmetyki jest bardzo wiele. Coraz więcej także sklepów on-line, oferujących półprodukty lub gotowe zestawy dla początkujących, materiały, słoiczki, formy (np. do mydeł) i wszystko, co tylko może być potrzebne przy robieniu kosmetyków.
Zrobić czy kupić?
Odwieczne pytanie. Wszystko ma swoje plusy i minusy. Wiadomą wadą kosmetyków kupnych jest ich często chemiczny (czy wręcz toksyczny) skład, nawet jeśli w reklamie producent twierdzi inaczej. Drugą stroną medalu są ceny – płacimy często za markę, opakowanie, reklamę z gwiazdą filmową, na końcu wreszcie za krem. Po co przepłacać, skoro coś równie dobrego można zrobić domowym sposobem? Kosmetyki robione samodzielnie też mają wady. Przede wszystkim każda czynność wymaga ćwiczeń – zanim zrobimy wieloskładnikowy krem przeciwzmarszczkowy trzeba będzie dojść do wprawy. Robienie kosmetyku wymaga też czasu, dużo łatwiej jest go po prostu kupić. Poza tym balsam, krem czy tonik domowy nigdy nie będzie miał tak idealnej konsystencji ani zapachu jak ten robiony w laboratorium chemicznym. Trzeba się więc nastawić na to, że efekt nie będzie jak z folderu. Za to satysfakcja – jak najbardziej gwarantowana!
Co jest potrzebne?
Przede wszystkim kuchnia, a właściwie kuchenka gazowa (lub płyta).
M. Witczak
