Lato powolutku nas opuszcza, a jesień niepostrzeżenie zaczyna złocić liście na drzewach i zakładać korale z jarzębiny, na głowę zrzucając nam kasztany. Choć zaczyna się niewinnie, nie możemy zapomnieć, że może nas dopaść jesienne obniżenie nastroju.
Charakterystyczne dla depresji sezonowej jest to, że uaktywnia się dopiero z nastaniem danej pory roku, a dokładnie po naszej pięknej złotej polskiej jesieni. Choć noc wydaje się dłuższa, ciągle jesteśmy niewyspani, ciemne poranki doprowadzają nas do rozpaczy, nieraz paraliżującej.
Depresja jesienna – sposoby
Teoretycznie jesienna depresja powinna mijać wraz z jesienią, jednak często jej objawy towarzyszą nam jeszcze zimą, aż do wiosny. Jest to sygnał, że być może cierpimy na depresję całoroczną, która ma okres remisji podczas późnej wiosny i lata. W takim przypadku należy niezwłocznie udać się do lekarza.
Dużo częściej zdarza się nam po prostu przygnębienie krótkie, coś w rodzaju melancholii. Bardzo dużo zależy od naszego nastawienia – jeśli nieustannie myślimy o deszczowym listopadzie, to nie dostrzeżemy przyjemności z jesiennych spacerów, grzybobrania, układania kolorowych bukietów.
Aby nie dopadła nas depresja jesienna, już teraz musimy powoli przechodzić w tryb „zimowy”.
Jeśli uprawiamy sport na świeżym powietrzu, przeznaczmy jeden dzień na ćwiczenia pod dachem, a osoby niećwiczące koniecznie powinny zapisać się na aerobik czy inną formę ćwiczeń (np. zumba, pilates) – raz w tygodniu wystarczy, by regularnie dostarczać sobie dawki pozytywnej energii.
Musimy zacząć, dopóki jeszcze nam się chce, bo gdy dopadnie nas depresja, na nic nie będziemy mieć ochoty.
Joanna Pastuszka-Roczek