Pragniemy bliskości drugiego człowieka – już w pierwszych momentach życia garniemy się do mamy. Dopiero potem uczymy się świata, gdzie dotykiem rządzą reguły. A przecież im bardziej nie można czegoś dotknąć, tym bardziej na to mamy ochotę!
W każdej z nas tkwi Czarna Ewa – nawet, jeśli mocno udajemy, że nie słyszymy jej wołania. Czasami przejmuje nad nami kontrolę, mówimy wtedy, że coś nas opętało, niemożliwe, żebyśmy się tak zachowywali.
Niestety, jeśli nie wypuścimy jej czasem na wolność, w najlepszym wypadku skończy się to wrzodami, w najgorszym – ciężką nerwicą. Grunt to dobrze się zorientować, czego tak naprawdę pragniemy.
W głąb studni
Przeraża nas myśl, że możemy się skonfrontować z naszą podświadomością – w końcu spychamy tam wszelkie nieprzyzwoite myśli. Boimy się zaglądać w głąb studni, by nie skończyć jak Alicja w Krainie Czarów, gdzie wszystko jest na opak. Lękamy się, że obudzimy coś, czego nie zdołamy powstrzymać – no a co potem ludzie powiedzą?
Nasze obawy są nieuzasadnione – przecież podświadomość to część nas, więc nie może nam zaszkodzić. Zamiast martwić się tym, co odkryjemy (i może nam się nie spodobać), lepiej zastanowić się, jak to zrobić w miarę szybki i bezbolesny sposób.
Milena L.