Wakacje to idealny czas na miłość, ale nie da się kupić jej w pobliskim sklepie, niczym butelki zimnej wody. Los bywa nieprzewidywalny i niechciany wyjazd, może okazać się początkiem wspaniałej przygody. Jaka wakacyjna niespodzianka spotkała Majkę? Dajcie ponieść się kolejnej, niezwykłej historii miłosnej!
Wakacje, niekoniecznie z marzeń i snów
Majka, Jolka i Agnieszka były przyjaciółkami jeszcze z czasów liceum. Choć każda z nich studiowała w innym mieście, ich znajomość wciąż trwała i nic nie zapowiadało jej zakończenia. Dziewczyny były już grubo po trzydziestce. Spotykały się regularnie, wykorzystując wolny czas na plotki, zakupy i aktywny wypoczynek. Ten rok był dość trudny dla Majki, która kilka miesięcy wcześniej rozstała się z chłopakiem. Myślała, że to ten jedyny, a ich miłość doczeka białej, ślubnej sukienki. Stało się inaczej i kilkuletni związek rozpadł się jak szklanka upuszczona na posadzkę. Majka przez dłuższy czas nie mogła pozbierać się po rozstaniu, ale na szczęście wsparcie przyjaciółek nie pozwoliło jej całkowicie odciąć się od rzeczywistości. Dziewczyny wpadły na genialny plan, by razem wybrać się na urlop.
To miały być wakacje marzeń. Tylko one, kolorowe drinki i słoneczna plaża. Zapowiadało się genialnie, choć Majka dość sceptycznie podeszła do pomysłu babskich wakacji. Urlop uważała za stratę czasu, już dawno nigdzie nie wyjeżdżała i zapomniała co to relaks. Jolka miała zająć się rezerwacją miejsca nad morzem w małej miejscowości, do której dawniej przyjeżdżała z rodzicami. Przyjaciółki pojechały nad morze, ale ich wyobrażenia już po przybyciu, ostro zderzyły się z tym, co zastały na miejscu. Dawny pensjonat zatrzymał się w czasach, które Jolka pamiętała z podstawówki, a pokoje przerażały zamiast zachwycać. Dziewczyny powitał klimat niczym z polskiego filmu z czasów PRL. Majka już chciała wracać do domu, ale przyjaciółki postanowiły za wszelką cenę ją zatrzymać. Przekupstwo w postaci książek ulubionego pisarza dziewczyny podziałało i jeszcze tego samego dnia, kobiety wybrały się na pobliską plażę.
Zbłąkany plażowicz
Nastrój Majki można było uznać za stabilny. Jedynym plusem lokalizacji dziewczyn była malownicza droga na plażę, na której nie było tłumu turystów. W takim otoczeniu można było ze spokojem wypocząć. Majka oddała się więc lekturze, a jej przyjaciółki od razu wskoczyły do morza. Po chwili czytania, coś zwróciło uwagę Majki. Był to labrador, który samotnie biegał w ich okolicy. W pobliżu nie było nikogo, więc dziewczynę zadziwił widok czworonoga. Pies najwyraźniej szukał towarzystwa, ponieważ szybko pojawił się koło Majki i jak się okazało, był bardzo przyjacielsko nastawiony. Przyjaciółki były zachwycone labradorem, dały mu wodę i zaczęły zastanawiać się, co zrobić z tym fantem. Pies przypominał Majce bohatera jednej z książek autora, w którego powieściach namiętnie się zaczytywała. Nowy przyjaciel nie miał obroży, a to był duży problem. Po namyśle, przyjaciółki postanowił zabrać go do wiejskiego apartamentu, kupując najpierw smycz i karmę. Agnieszka pojechała po sprawunki, a dziewczyny wybłagały właścicielkę pensjonatu, by pies mógł u nich przenocować. Majka była wyraźnie wpatrzona w psa, który najwyraźniej ją polubił. Następnego dnia miała zamiar poszukać jego właścicieli.
Latarnia morska
Majka udała się z psem na plażę gdzie dzień wcześniej znalazły psa. Dziewczyny miały rozwiesić po okolicy ogłoszenia, które przygotowały razem w nocy. Trzeba było znaleźć właściciela psa, który przecież nie mógł trafić do schroniska. Był zadbany i przyjaciółki zgodnie stwierdziły, że pewnie komuś uciekł. Majka szła wzdłuż plaży już drugą godzinę, słońce wysoko świeciło na niebie a woda do picia dawno się skończyła. Po kolejnej godzinie wędrówki pogoda nagle postanowiła spłatać figla i rozpętała się burza. Pies zerwał się ze smyczy i pobiegł przed siebie. Majka, która dawno już nie biegała, z trudem pobiegła za labradorem. Zdyszana dobiegła do czworonoga, który zatrzymał się tuż przed latarnią morską. Majka wiedziała, że gdzieś w okolicy stoi stara latarnia, ale nie jest dostępna dla turystów, więc nawet nie miały w planach, by ją obejrzeć. Drzwi były otwarte, w środku nie było nikogo, ale widać było ślady czyjeś obecności. Deszcz ciągle padał, więc przeczekanie burzy w latarni morskiej wydawało się najrozsądniejszym rozwiązaniem. Telefon Majki rozładował się, więc nie mogła dać znać dziewczynom, gdzie się znajduje. Zagrzmiało, coraz mocniej padało, a pies jak na złość, nie chciał opuścić latarni. Wszystko wskazywało na to, że Majka będzie musiała spędzić noc w tajemniczej latarni.
Odnaleziona zguba
Jakim zaskoczeniem było dla Majki, kiedy obudził ją rano silnik samochodu i szczekanie psa. Drzwi do latarni otworzyły się, a w nich stanął przystojny brunet z okularami na nosie. Labrador od razu podbiegł do mężczyzny, radośnie skacząc i merdając ogonem. Tylko Majka była zdziwiona całą sytuacją i nie wiedziała co robić. Nieznajomy szybko dostrzegł kobietę, która wyjaśniła mu, ja znalazła się w latarni. Okazało się, że pies wyrwał się właścicielowi, gdy usłyszał nadchodzącą burzę. Na nic zdały się nocne poszukiwania, do których zmartwiony właściciel miał wrócić następnego dnia. Dziewczynę zaskoczył fakt, że pies wabił się identycznie jak wspomniany bohater powieści, ale uznała ten fakt, za zwykły przypadek i nie podzieliła się nim z właścicielem latarni. W ramach podziękowania za odnalezienie Biszkopta, Majka została zaproszona na kolację. Jacek nie chciał nawet słyszeć o odmowie, ponieważ Biszkopt był dla niego kimś ważnym i cieszył się, że pies szczęśliwie się odnalazł. Jeszcze tego samego wieczoru Majka miała przeżyć kolację w towarzystwie tajemniczego Jacka i jego labradora Biszkopta.
Zbieg okoliczności
Dziewczyny nie mogły uwierzyć w opowieść przyjaciółki. Jednogłośnie postanowiły wyszykować Majkę na kolację. Agnieszka obiecała odwieźć ją do latarni. Majka przybyła na umówioną godzinę, ale zastała zamknięte na cztery spusty drzwi. W pobliżu nie było samochodu Jacka. Majka poczuła się oszukana. Mężczyzna nie zostawił nawet żadnej wiadomości. Dziewczyna stwierdziła, że wszyscy faceci zachowują się podobnie i rozczarowana zadzwoniła do Agnieszki, by po nią przyjechała. Urlop dobiegał końca, więc przyjaciółki wróciły do Warszawy. Majka wróciła do pracy w lokalnej rozgłośni radiowej. Po powrocie dostała propozycję przeprowadzenia wywiadu marzeń. Miała porozmawiać ze swoim ulubionym pisarzem, o nadchodzącej, nowej powieści. Wszystko było już ustalone, pozostało czekać na audycję. Majka z ekscytacją oczekiwała na pisarza, więc tym większe było jej zaskoczenie, gdy w drzwiach studia ujrzała Jacka. Mężczyzna ucieszył się na widok kobiety, która starała się zachować profesjonalizm i dystans. Gdy rozmowa dobiegła końca, Jacek poprosił Majkę o spotkanie. Ta nie chciała się na nie zgodzić, ponieważ wciąż czuła żal po ostatnim zdarzeniu.
Jacek postanowił wyjaśnić dziewczynie, że zostawił jej list, który najprawdopodobniej porwał nadmorski wiatr. Jacek pisał pod pseudonimem, więc Majka nie miała pojęcia, że to właśnie od jego powieści nie może się oderwać. Biszkopt rzeczywiście okazał się być jednym z bohaterów książki, więc przypuszczenia Majki okazały się trafne. Para wybrała się na kolację, która zapoczątkowała znajomość niczym z powieści. Kto wie, może właśnie ta wakacyjna niespodzianka będzie dla Jacka inspiracją do napisania kolejnej, emocjonującej historii, oczywiście o miłości.
Katarzyna Antos