Z kijami można chodzić w każdym wieku. Nawet po urazach i kontuzjach, które wykluczają uprawianie innych sportów, czy po zawałach serca! Najważniejsze, by robić to WŁAŚCIWIE.
Bardziej zaawansowani mogą traktować nordic walking jako fitness. Ćwiczymy wówczas około półtorej godziny, przynajmniej 3 razy w tygodniu. Trening tylko pozornie jest monotonny – możemy przecież zmieniać trasy, a w weekend wyjechać za miasto. A jeśli samo chodzenie nam nie wystarczy, to możemy spróbować skoków, wspinaczki albo nawet przesiąść się na rolki i jeździć z kijami (ta odmiana tego sportu to Nordic Blading).
Chodzenie z kijkami jest o wiele skuteczniejsze niż bez nich, bo pracuje całe ciało. Ale efekty osiągniemy tylko wtedy, gdy będziemy stosowali właściwą technikę. Kije do Nordic Walking są tak skonstruowane, że nie powodują obciążenia stawów – zwłaszcza kolanowych oraz kręgosłupa. Mają także wiele końcówek, dzięki którym można poruszać się w każdym terenie.
Podczas chodzenia nie garbimy się, plecy trzymamy prosto (pochylać się możemy dopiero przy szybkim marszu), wciągamy brzuch, łokcie musimy mieć rozluźnione i w miarę proste, ale nie sztywne. Kroki stawiamy, zaczynając od pięty, przez śródstopie, wybijając się z palców. Kroki powinny być trochę dłuższe niż zazwyczaj, tak aby czuć rozciąganie w pachwinach.
Ręce i nogi pracują naprzemiennie: lewa noga, prawa ręka i odwrotnie. Rękami poruszamy naturalnie do wysokości pępka. Ręce powinny być rozluźnione, a ruch koncentruje się w stawie barkowym a nie łokciowym – nie zginamy łokci. Podobnie jak przy klasycznym stylu narciarskim wybijamy się z kijka i delikatnie skręcamy barki.
Zwierciadlo.pl