W Polsce na dobre zadomowiła się zima, na dodatek po każdych roztopach śnieg pada ponownie, co przysparza pracy drogowcom i właścicielom prywatnych posesji. Każdy z nas chciałby przemieszczać się po mieście w miarę bezpiecznie, korzystając z odśnieżonych chodników. Niestety, nie zawsze jest to możliwe. Coraz częściej bowiem można natknąć się na miejsca, o których wszyscy zapomnieli, a piesi muszą dołożyć nie lada starań, by nie poślizgnąć się na oblodzonej powierzchni. Każdy upadek może się bowiem skończyć poważnym złamaniem i wizytą na pogotowiu. Jak wygląda odśnieżanie chodników przy prywatnych posesjach?
Kto odśnieża chodnik?
Odśnieżanie to dość problematyczna kwestia, bardzo często bowiem obowiązek za oczyszczanie chodników i dróg przypisujemy niewłaściwym podmiotom. Zakładamy, że każdy większy trotuar ma doprowadzić do odpowiedniego stanu gmina lub wojewódzki zarząd dróg. W rzeczywistości może jednak okazać się, że obowiązek ten spoczywa na barkach innych podmiotów.
Z pewnością nie raz zauważyłaś, że odśnieżanie chodników przy prywatnych posesjach przebiega dość różnie. Jedni właściciele domków jednorodzinnych, jak tylko spadnie trochę śniegu, od razu przystępują do jego usuwania. Drudzy nie poprzestają na odśnieżaniu, posypują chodnik solą, piaskiem lub popiołem z pieca, podczas gdy inni zupełnie lekceważą swój obowiązek i nie robią nic, aby ułatwić życie współobywatelom.
Odśnieżanie chodników przy prywatnych posesjach
Polskie prawo reguluje odśnieżanie chodników przy prywatnych posesjach. Obowiązek ten przypisuje właścicielom owych lokali. Za niewywiązanie się z obowiązku odśnieżania chodniku grozi kara. Ponadto jeśli wskutek naszego zaniedbania pieszy złamie nogę lub dozna innego uszczerbku na zdrowiu, przysługuje mu prawo do dochodzenia odszkodowania. Choć istnieje stosowna ustawa, jej interpretacja przysparza sporo problemów. Zapisano w niej bowiem, że właściciel lokalu odpowiada za odśnieżanie chodników leżących bezpośrednio przy jego posesji. Według SJP bezpośrednio znaczy ściśle. Owa interpretacja sprawia, że właściciele posesji korzystają z różnych trików, by uniknąć spoczywającego na nich obowiązku. Sadzą wąskie pasy zieleni między swoją posesją a chodnikiem.
W ten sposób dochodzimy do absurdu, w której trotuar staje się własnością niczyją przez pas trawy o szerokości 1 centymetra. Zdaniem większości prawników przy interpretacji istniejącego przepisu należy kierować się intencjami ustawodawcy, a ten z pewnością chciał, aby odśnieżanie chodników przy posesjach odbywało się zgodnie z zasadami logiki. Jeśli nieopodal domku jednorodzinnego znajduje się chodnik znajdujący się w bardzo bliskim sąsiedztwie nieruchomości, to właściciel domku jednorodzinnego powinien go oczyścić.
Jaka kara za nieodśnieżanie?
Za nieodśnieżanie chodnika grozi kara. Jeśli na miejsce zostanie wezwana policja lub straż miejska i stwierdzi ona, że właściciel posesji uchyla się od ustawowego obowiązku sprzątania trotuaru, może wystawić mu mandat w wysokości 1500 zł. Polskie prawo przewiduje też nałożenie kary nagany. Ponadto jeśli na nieodśnieżonym chodniku przylegającym do posesji dojdzie do wypadku z udziałem pieszego, ten np. się poślizgnie, może domagać się odszkodowania od właściciela nieruchomości sąsiadującej z trotuarem.
Warto jednak pamiętać, że jeśli do twojej nieruchomości przylega chodnik, za parkowanie na którym gmina pobiera opłaty, to odśnieżanie trotuaru stanowi obowiązek gminy.
Chodnik posypywać solą czy piaskiem?
Choć mogłoby się wydawać, że nie ma znaczenia, czym posypujemy chodnik sąsiadujący z naszą posesją, to wybierając sól, możemy narazić się na mandat. To, czego należy używać, reguluje gmina. Jeśli podjęła ona uchwałę o zakazie posypywania chodników solą, nie należy tego robić. Choć na razie nie we wszystkich miastach Polski wprowadzono ów zakaz, dla własnego bezpieczeństwa lepiej zakupić piasek i to nich posypywać chodnik po uprzednim odśnieżeniu.
Dlaczego gminy stopniowo odchodzą od soli? Zauważono bowiem, że wywiera ona negatywny wpływ na stan naszych butów, chodników, roślin i zwierzęcych łapek. Z drugiej strony sól drogowa ma pewną przewagę nad piaskiem. Jak pamiętamy z lekcji chemii, gdy dodajemy do czystej wody cukier, sól lub rozpuszczalną substancję, to wzrasta temperatura wrzenia roztworu i spada temperatura jego przechodzenia w stan stały. Zatem czysta woda zamarza szybciej niż ta z dodatkiem soli. Z chemicznego punktu widzenia śnieg i lód to nic innego niż woda w stałym stanie skupienia. Analogicznie, dodając sól do wody, w której gotują się ziemniaki, podwyższamy jej temperaturę wrzenia. Aby ziemniaki się ugotowały, temperatura wody musi wzrosnąć powyżej 100 stopni Celsjusza, co z kolei wydłuża czas gotowania składnika drugiego dania.
Irmina Cieślik