Patopraca to termin stworzony przez młode pokolenie, któremu nie podoba się sposób funkcjonowania współczesnych przedsiębiorstw. Zdaniem wielu osób jest on przestarzały i skostniały. Patopraca to toksyczna atmosfera w pracy. Co warto o niej wiedzieć? Na co należy uważać?
Nadmierne kontrolowanie pracownika
Choć żyjemy w XXI wieku, w wielu miejscach wciąż obowiązują zasady pracy rodem z PRL-u. Pracodawca nie stawia na cele, które mają zrealizować pracownicy, lecz pilnuje ich jak małe dzieci. Wiele osób dostrzega ten problem zwłaszcza w kontekście pracy zdalnej. Niektórzy pracodawcy nie ufają swoim podwładnym i instalują im oprogramowanie szpiegowskie, które monitoruje ich aktywność w sieci. Na dodatek uważają, że pracownicy się obijają, chociaż nic na to nie wskazuje. Zadania realizowane są starannie i terminowo.
Nadużywanie pojęcia mobbingu
Patopraca to termin, który czasem bywa nadużywany przez młodych ludzi. Fakt, iż pracodawca zwraca nam uwagę na to, że robimy coś źle, nie powinien być odbierany jako mobbing. Tak samo jak zwrócenie uwagi na to, co powinniśmy jeszcze robić w ramach swoich obowiązków, a co chętnie pomijamy. Czasem dochodzi do patologicznych sytuacji, ale po stronie pracowników. Ktoś przyucza osobę po studiach do pracy w laboratorium. Gdy pewnego dnia zauważa, że ta osoba źle dokręca odczynniki, zwraca jej na to uwagę. Nowy pracownik oskarżą swojego przełożonego o mobbing i znęcanie, po czym rezygnuje z pracy. Tutaj mamy do czynienia z przesadą. Przełożony ma prawo, a nawet obowiązek, zwracać nam uwagę na czynności, które wykonujemy nieprawidłowo i które w rezultacie stwarzają zagrożenie dla innych osób.
Dyskryminacja w pracy
Patopraca to jednak zjawisko, którego nie należy lekceważyć. W niektórych firmach panuje mobbing i dyskryminacja. Np. osoby bezdzietne muszą przychodzić do pracy we wszystkie święta państwowe, kiedy inni cieszą się z dni wolnych. Są też pomijane przy ustalaniu urlopu przypadającego na wakacje. Zmusza się ich do wybierania dni wolnych w listopadzie, gdy pozostali pracownicy już wrócą z wypoczynku. Jest to niesprawiedliwe i wymaga interwencji.
Nierówności płacowe
Patopraca to także nierówności płacowe. Często zdarza się, że ktoś niewiele robi, wysługuje się innymi pracownikami, ale donosi na wszystkich, dlatego otrzymuje wyższe wynagrodzenie niż ci, którzy rzeczywiście działają na korzyść firmy i generują dla niej ogromne zyski.
Bezpłatne nadgodziny
W wielu firmach nie płaci się pracownikowi za nadgodziny. Niektórzy pracodawcy zrzucają winę na podwładnego. Gdybyś bardziej się postarał, wyrabiałbyś się z obowiązkami. Skoro tego nie robisz, musisz wszystko nadgonić w czasie wolnym.
Patopraca a nieustanne podnoszenie poprzeczki
Patopraca to także zmuszanie do pracy ponad siły, ciągłe podnoszenie poprzeczki i wskaźników. Jeśli pracownik z trudem uzyskuje zakładany wynik, zmusza się go do uzyskania jeszcze wyższego, inaczej w następnym kwartale nie otrzyma premii.
Straszenie zwolnieniem
Patopraca to też straszenie zwolnieniem. Niektórzy pracodawcy, gdy widzą opór w podwładnym, mówią mu, że straci posadę, otrzyma kiepskie rekomendacje, a na jego miejsce czeka mnóstwo chętnych. Jest to bardzo demotywujące, ale działa na młodych ludzi, bo ci często nie mają doświadczenia, a sytuacja na rynku pracy w czasach pandemii jest szczególnie trudna.
Rodzinna firma a toksyczna atmsofera w pracy
Niekiedy pracodawca stwarza złudzenie rodzinnej firmy. Podkreśla, że wszyscy jesteśmy jak rodzina, musimy ze sobą współpracować, w domyśle czasem zrobić coś za darmo w czasie wolnym, aby wszystkim żyło się lepiej. Rodzinie nie wypada przecież odmawiać.
Asertywność w pracy popłaca
Patopraca zazwyczaj kończy się tam, gdzie jest asertywność. Jeśli od razu zaznaczysz, że nie odbierasz maili w weekend, bo pracujesz od poniedziałku do piątku i będziesz twardo stał przy swoim stanowisku, istnieje prawdopodobieństwo, że szef zacznie liczyć się z twoim zdaniem. Wbrew pozorom przełożeni bardziej cenią osoby asertywne niż uległe.