W XXI wieku portale społecznościowe stanowią podstawową platformę komunikacji. Przyjaciele już do siebie nie dzwonią i nie piszą SMSów, lecz umawiają się na kawę za pośrednictwem Facebooka. Portale społecznościowe pozwalają znaleźć dawno niewidzianych znajomych i dowiedzieć się, co u nich słychać. Za ich pośrednictwem można też umawiać się na demonstracje, koncerty itp. Dużą popularnością cieszą się też grupy dyskusyjne. Portale społecznościowe stanowią symbol naszych czasów. Jak bezpiecznie z nich korzystać?
Portale społecznościowe mają wiele zalet, ale nie są też pozbawione wad. W sieci czyha na nas wiele niebezpieczeństw. Przede wszystkim musisz liczyć się z tym, że każdy, z kim korespondujesz mailowo w pracy, może odnaleźć twoje konto na Facebooku, Naszej-Klasie czy innym portalu społecznościowym. Jeśli sama myśl już cię przeraża, może lepiej nie zakładać tam konta, zwłaszcza jeśli Twoje imię i nazwisko jest dość oryginalne. Dla osób, które z różnych powodów cenią sobie prywatność, polecamy uzupełnić na profilu tylko niezbędne rubryki. Nie wgrywaj swojego zdjęcia profilowego, ukryj miejsce zamieszkania, ukończone szkoły, możesz też ustawić, żeby twój profil nie był widoczny w wyszukiwarkach internetowych. To szczególnie ciekawe rozwiązanie dla policjantów, dziennikarzy, sędziów itp., czyli osób, które w swojej pracy mają kontakt z różnymi ludźmi i niekoniecznie chcieliby, aby ich petenci bez problemy mogli odszukać ich w internecie. Przestępca zatrzymany przez policjanta, może szukać zemsty, warto więc dołożyć wszelkich starań, aby w internecie nie można było znaleźć zbyt wielu informacji wskazujących na powiązania rodzinne, miejsce zamieszkania itp.
Bezpieczeństwo w sieci, czyli jakich informacji nie należy podawać?
Gdy korzystamy z internetu, na ogół siedzimy w domu na kanapie, co rodzi poczucie bezpieczeństwa, które notabene jest dość złudne. Nie zdajemy sobie sprawy, że niewinne informacje, jakie wrzucamy na swoje konto na portalu społecznościowym, mogą sprowadzić na nas poważne problemy. Przestępcy, stalkerzy i ekspartnerzy też korzystają z Facebooka i Naszej-Klasy. Nie zamieszczajmy w sieci informacji, które nie powinny wpaść w ich ręce. Nawet jeśli ustawisz widoczność wpisu dla bliskich znajomych, zawsze istnieje ryzyko, że były mąż zobaczy go podczas składania odwiedzin u wspólnych znajomych. Portale społecznościowe powinny być miejscem wymiany myśli, platformą porozumiewania się ze znajomymi, zdobywaniem cennych informacji nt. nowych publikacji na ulubionym blogu itp. To nie prywatny album rodzinny, dlatego nie przesadzaj z wrzucaniem zdjęć. Ktoś może wykorzystać je do kradzieży tożsamości. Skoro zna twoje imię i nazwisko oraz ma do dyspozycji twój portret, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby założyć lewy profil na portalu randkowym czy erotycznym. Jeśli wrzucasz zdjęcia, to zabezpiecz je tak, żeby były widoczne tylko dla twoich znajomych. Zrezygnuj ze zdjęcia profilowego, ponieważ ono jest widoczne dla wszystkich. Możesz też ustawić w nim swojego psa, kota lub papugę.
Czego nie wrzucać na portale społecznościowe?
Uważaj na to, co wrzucasz do internetu. Zdjęcie nowej fryzury na tle drogiego telewizora może zadziałać na złodziei jak magnes. Fotografia z rajskiej plaży wraz z informacją, że właśnie dolecieliśmy na Maderę, to zaproszenie do kradzieży i rabunku. Nie należy też wspominać o tym, że przez najbliższe dni będziemy leżeć w szpitalu. Jesteś na zwolnieniu lekarskim i wrzucasz zdjęcie z grilla? Jeśli zobaczy je koleżanka z pracy, która cię nie lubi, może donieść szefowi, a ty pożegnasz się z pracą i uposażeniem za lewe zwolnienie.
Nie bądź towarem i podawaj jak najmniej danych przy zakładaniu konta!
Ludzie lubią wypełniać na portalach społecznościowych wszystkie rubryki. Wszak w ten sposób można pochwalić się pracą, statusem związku, wyznawaną religią, orientacją seksualną czy przynależnością do partii politycznej. Stop, tych informacji jest zdecydowanie za dużo, ponadto niektóre z nich należą do drażliwych. Brakuje jeszcze tylko numeru karty i hasła do konta bankowego… Pamiętaj, że nie wszyscy w sieci są tym, za kogo się podają. Nigdy nie wiesz, czy nie znajdziesz się na celowniku fanatyka zwalczającego lesbijki, wyznawców judaizmu czy osoby sympatyzujące z partiami lewicowymi. Po co kusić los? Jeśli chcesz się pochwalić nową posadą, zaproś znajomych na kawę i ciasto. Chcesz porozmawiać o polityce? Wybierz forum internetowe gwarantujące ci anonimowość. Nie pokazuj na swoim profilu drogich zwierząt – rzadkich ras psów, kotów czy papug wartych 8 tysięcy złotych. Pamiętaj, że niektórzy złodzieje kradną na zlecenie. Najpierw szukają celu, nierzadko na drugim końcu Polski, a potem w niego uderzają. Kradną psa, kota czy papugę i sprzedają go swojemu klientowi.
Portale społecznościowe, czyli zaproszenie dla stalkera
Nie wrzucaj zdjęć w kusych spódniczkach, bluzkach z głębokim dekoltem itp. W najlepszym przypadku twoi znajomi zaczną ci składać dziwne propozycje. W najgorszym wpadniesz w oko stalkerowi, który zrobi wszystko, by zatruć ci życie. Informacja o miejscu pracy to kolejna cenna wskazówka. Wystarczy tylko przyjść pod firmę i wypatrywać kobiety ze zdjęcia. Czasem nie trzeba wrzucać zdjęć w seksownych strojach. Niektórzy upatrują sobie ofiary, które nie epatują seksapilem. Nigdy nie wiadomo, co spodoba się szaleńcowi po drugiej stronie komputera.
Podaj rzadko używany mail przy rejestracji na Facebooku!
Pilnuj swojej prywatności już na etapie zakładania konta, zwróć uwagę, aby mail, który podajesz przy rejestracji nie był w powszechnym użytku. Nie korzystaj z adresu, który widnieje na stronie twojej firmy czy prywatnym blogu. Chcesz zachować anonimowość, prowadząc pamiętnik internetowy? Pamiętaj, że po adresie podanym na blogu można odnaleźć twoje konto na Facebooku.
Od portali społecznościowych do wyjawienia skrywanej tajemnicy!
Podając informację o swojej orientacji seksualnej, pomagasz twórcom serwisu społecznościowego zarobić grube pieniądze. Dane są w cenie. Firmy zapłacą spore sumy za to, by trafić ze swoją reklamą do właściwych osób, w tym gejów, ateistów, zwolenników Donalda Trumpa itp. Brzmi niewinnie? W rzeczywistości jest inaczej. Pewien mężczyzna mieszkający w USA dowiedział się o ciąży swojej nastoletniej córki, gdy otrzymał bon rabatowy na zakup ubranek dziecięcych i akcesoriów dla kobiet w ciąży na imię i nazwisko córki. Nastolatka przeglądała w sieci informacje dla młodych matek, będąc zalogowaną na portalu społecznościowym. Wykorzystane algorytmy pozwoliły utworzyć listę kobiet w ciąży i sprzedać ją za grube pieniądze popularnej sieci sklepów. Brzmi przerażająco? Niestety, w realnym życiu coraz częściej spełniają się scenariusze rodem z filmów science fiction.
Irmina Cieślik