Najpierw jesteśmy ukochaną księżniczką, potem budujemy swą kobiecość, realizujemy się jako żony, matki. Menopauza to czas wielkich zmian, które mogą usunąć nam grunt pod nogami i zmusić nas do przewartościowania swojej samooceny.
To nie wysokość samooceny ma wpływ na to, jak się ze sobą czujemy, ale jej pewność. Im bardziej jesteśmy przekonani co do tego, jacy jesteśmy, tym bardziej jesteśmy odporne na hormonalne zawirowania.
Co to oznacza? Jeśli wziąć pod uwagę oba czynniki, czyli wysokość i pewność, można wyodrębnić cztery typy samooceny: wysoką pewną, wysoką niepewną, niską pewną i niską niepewną. Najbardziej korzystna sytuacja jest wtedy, jeśli mamy wysoką i pewną samoocenę, która nie opiera się tylko na jednym, dwóch czynnikach.
Znamy swoją wartość i uważamy, że jesteśmy dobrzy w wielu dziedzinach: pod względem wiedzy, wyglądu, sytuacji osobistej, talentu, charakteru. Podczas przekwitania hormony będą miały bardzo mały wpływ na to, co myślimy o sobie, łatwiej nam będzie poradzić sobie ze zmianami.
Tego typu osób jest niestety bardzo mało – większość z nas cały czas boryka się z jakimiś ukrytymi kompleksami czy brakami. Menopauza obnaża je bezlitośnie, równocześnie pozbawiając nas ochronnej bariery hormonalnej dobrego samopoczucia.
Pewny kontra niepewny
W najlepszej sytuacji są osoby, które mają pewną samoocenę – nawet, jeśli ona jest niska! One wiedzą, na czym stoją, nawet, jeśli nie jest to nic przyjemnego.
Osób całkowicie pewnych siebie jest mało, choć zdecydowanie spotkamy więcej osób o niskiej i pewnej samoocenie, niż tych z wysoką. Każda z nas ma taką przyjaciółkę, która uparcie twierdzi, że jest do niczego i nic nie jest w stanie jej przekonać, że jest inaczej.
Joanna Pastuszka-Roczek