seks-zimowa-pora

Filmowa zima przedstawiana jest jak ciąg uroczych obrazków – partnerzy wtuleni w siebie, grzeją ręce o kubki kakao, lub uprawiają namiętny seks na niedźwiedziej skórze przed kominkiem w urokliwym domku w głebi lasu.

My się zimy nie boimy!

Zamiast wina, zaparz mocną herbatę korzenną z duża ilością cytryny… lub pomarańczy. Zamiast afrodyzjaków zjedzcie cytrusy – witamina C czyni cuda! Mało wspominanym efektem, jaki wywołuje, jest poprawa wydajności płuc, a co za tym idzie – ogólne dotlenienie organizmu, szybsze krążenie, lepsze samopoczucie. To najlepszy zimowy afrodyzjak!

Tłuste jedzenie jest mordercą figlarnego nastroju, jednak to na nie mamy największą ochotę. Postaw na jakość – choć oliwa czy olej ryżowy są drogie, można ich używać mniej, a organizm łatwiej je przyswaja, nie zostawiając uczucia ociężałości czy niestrawności. Postaw na sałatki skropione olejem rzepakowym czy octem balsamicznym.

Zima to doskonała pora na wprowadzenie erotycznego masażu do stałego repertuaru gry wstępnej. Szczególnie, że ciepły olejek plus ciepłe dłonie rozgrzeją lepiej, niż termofor! Aby zmylić domowników, początkowe sesje masażu wcale nie muszą prowadzić do miłosnych igraszek…

Nie licz na magiczne alpejskie chatki w górach, gdzie reklamowe krówki przynoszą czekoladę i serek wprost na próg. Nie denerwuj się, że nic się nie udaje – to wina zimy. Zakrzątnij się wokół siebie i swojego partnera, zanim ktoś zawinie Cię w te sreberko.

Milena L.